Przyglądając się wczorajszemu treningowi Chicago Blackhawks w hali Fifth Third Arena przed meczem z Utah Hockey Club, który dzisiejszej nocy zostanie rozegrany w United Center, wielu obserwatorów zastanawiało się, jak w ciągu najbliższych godzin zmieni się skład Jastrzębi widziany na lodzie. Jedynym nieobecnym zawodnikiem z obecnej kadry zespołu był Alec Martinez, który dostał dzień wolnego. Wiadomo, że zdolny do gry jest już Nick Foligno, który trenował w jednej linii ataku z Landonem Slaggertem i Tylerem Bertuzzim. Trener Anders Sorensen ma nadzieję, że wkrótce dostępny będzie również Jason Dickinson. Przewiduje się, że napastnik pojedzie z drużyną na zbliżające się po meczu z Utah cztery mecze wyjazdowe. Blackhawks wrócą do swojej hali dopiero 19 marca, wcześniej odwiedzając po kolei Nashville, Raleigh, San Jose i Vancouver.
Trade deadline zbliża się wielkimi krokami – okienko zamyka się dziś o godzinie 21:00 polskiego czasu.

Petr Mrazek
Wracając do ewentualnych zmian w składzie zespołu, zastanowić trzeba się nad sytuacją Petra Mrazka. Nieco ponad rok temu goalkeeper podpisał dwuletnie przedłużenie kontraktu z Jastrzębiami. Wraz z Laurentem Brossoit miał tworzyć tandem doświadczonych bramkarzy przez kolejne dwa sezony, podczas gdy perspektywiczny Drew Commesso miał rozwijać się w Rockford IceHogs w AHL. W ostatnich dwóch meczach Mrazek pełnił rolę rezerwowego, a świątyni Blackhawks strzegli nowo pozyskany Spencer Knight oraz Arvid Soderblom. Petr jest doświadczonym zawodnikiem i podchodzi spokojnie do swojej obecnej sytuacji. Po treningu był jak zwykle sobą, żartując z Knightem podczas zdejmowania sprzętu. Jest w lidze wystarczająco długo i miał okazję być już wymieniany podczas swojej kariery w NHL, więc wie, że sytuacja może zmienić się z dnia na dzień. „Rozmawiałem niedawno z Kylem Davidsonem i rozumiem jego ostatnie decyzje” – powiedział Mrazek. „To jest biznes. Tak to już w hokeju bywa. Nadal zamierzam tu być, przychodząc do szatni z pozytywnym nastawieniem. Zobaczymy, co wydarzy się latem lub w ciągu najbliższych dwóch dni”.
Jeśli Mrazek jest rozczarowany tym, jak obecna sytuacja się potoczyła, to na pewno tego nie okazuje. Wspomniał, że jeśli czuje się przygnębiony, to tylko dlatego, że sezon nie poszedł tak, jak wszyscy w drużynie oczekiwali. Sorensen szybko zauważył, jak dobrze poradził sobie z tą niezręczną sytuacją. „To profesjonalista i dobry człowiek” – powiedział. „Stoi twardo na ziemi i ma świadomość, że nie wszystkie rzeczy może kontrolować. Stanowi świetny przykład dla młodszych zawodników”. Rzeczywiście, wszyscy gracze dopiero zaczynający przygodę w NHL, nie tylko Knight i Soderblom, mogą uczyć się od Mrazka, jak sobie z tym wszystkim radzi. Daje on cenną lekcję bycia profesjonalistą, nawet gdy sprawy nie układają się po jego myśli. Czech daje pozytywny przykład tego, jak radzić sobie w trudnych chwilach. „Sody i Spence to młodzi zawodnicy” – powiedział Mrazek. „Mają przed sobą całą karierę. Będę tutaj, aby ich wspierać i zrobię wszystko, żeby czuli się komfortowo”.
Ostatnie dni poprzedzające trade deadline w NHL są zawsze specyficzne. Reporterzy podczas wywiadów pytają zawodników o ich przyszłość i zastanawiają się, czy to ostatni raz, kiedy z kimś rozmawiają, zanim odejdzie z zespołu. Nie trudno sobie wyobrazić, jak dziwne i niewygodne jest to czasami dla samych zawodników, którzy oczywiście deklarują, że nie skupiają się na „zewnętrznym hałasie”, ale na pewno rozmyślają o przyszłych, ewentualnych zmianach w szatni. „Nie myślisz o tym zbyt wiele” – powiedział Connor Bedard. „Każdy kto tu jest, ma świadomość całej sytuacji. To dziwne i niefajne, ale to część tego biznesu. Skupiamy się na byciu tutaj i braniu wszystkiego dzień po dniu”.
Bedsy oczywiście nie ma się czym przejmować, ponieważ nigdzie się nie wybiera przez długi czas. Inni gracze w szatni Blackhawks nie mają takiego luksusu. Niektórzy weterani mogą z niecierpliwością czekać na wymianę do drużyny gotowej na fazę play-off. W tym samym czasie inni gracze mogą zostać zaskoczeni decyzjami organizacji i będą musieli w mgnieniu oka zmienić swoje życie osobiste. Ludzki element trade deadline jest często pomijany. A przecież zawodnicy mają rodziny, które muszą wędrować za nimi czasami od miasta do miasta i z pewnością nie jest to dla nikogo wygodna sytuacja.

Ryan Donato
Kolejnym zawodnikiem, o którym dużo mówi się w związku z ewentualnymi wymianami jest Ryan Donato. Z pewnością jest najcenniejszą kartą w talii Davidsona, ale wiele osób chce, aby pozostał w Chicago po zakończeniu tego sezonu, a zwłaszcza tego typu opinie wychodzą wprost z szatni Blackhawks. Po ostatnim meczu z Senators, Pat Maroon wprost powiedział, że Donato powinien zostać ponownie podpisany. Podobną opinię wygłosił Bedard. „W tym sezonie jest gwiazdą drużyny” – powiedział. „W każdym meczu daje z siebie 110% i robi różnicę. Jest świetny. Jesteśmy ze sobą dość blisko, jego podejście do gry, profesjonalizm i cechy przywódcze wiele znaczą dla naszej szatni. Oczywiście chcemy, żeby został, ale zobaczymy, co wydarzy się jutro”.
Nie ma wątpliwości, jak wiele Donato znaczy dla tej drużyny, zarówno na lodzie, jak i poza nim. Davidson jest w trudnej sytuacji. Z jednej strony powinien docenić zawodnika, który wkłada wiele pracy w każdym meczu i przedłużyć z nim kontrakt, co byłoby z pewnością dobrym znakiem dla reszty drużyny. Z drugiej strony rezygnacja z ewentualnego dużego bonusu otrzymanego w wymianie, który mógłby pomóc drużynie poprawić się w przyszłości, jest trudna do zaakceptowania przez generalnego menedżera. Obecnie podawana cena wywoławcza za Ryana to pick pierwszej rundy. Zobaczmy, jak to wszystko rozegra się w ciągu najbliższych godzin.