Zastrzeżeni wolni agenci – trzy najważniejsze cele dla Blackhawks

Wraz z tym, jak Florida Panthers unieśli Puchar Stanleya, offseason NHL oficjalnie się rozpoczął. Chicago Blackhawks wchodzą w lato z ogromnym wolnym miejscem w limicie płacowym, ale bez zbyt wielu wolnych miejsc w składzie. Przy całej grupie młodych zawodników, którzy chcą się zadomowić w składzie NHL, dyrektor generalny Kyle Davidson nie zamierza szaleć. To jednak nie znaczy, że nie będzie agresywny.

Frank Seravalli kilkukrotnie w ostatnim czasie informował, że Blackhawks są otwarci na oddanie trzeciego wyboru w drafcie w zamian za „gracza robiącego różnicę”. Davidson nie zamierza zmodyfikować procesu odbudowy i zatrudnić dziesięciu weteranów tego lata, ale chce wygrać więcej meczów w nadchodzącym sezonie, w oczekiwaniu na rozwój przyszłego trzonu zespołu. Jedną z broni, jaką można wykorzystać latem, jest celowanie w zastrzeżonych wolnych agentów (RFA), poprzez wymiany albo offer sheety. Offer sheet w NHL to oferta kontraktowa złożona przez jedną drużynę zawodnikowi z innej drużyny, który ma status zastrzeżonego wolnego agenta. Dla przypomnienia, RFA to taki zawodnik, któremu skończył się kontrakt, ale nie ma pełnej swobody w wyborze drużyny (zazwyczaj młodszy gracz po pierwszym lub drugim kontrakcie). Obecna drużyna takiego gracza ma 7 dni, aby dopasować ofertę – wtedy zawodnik zostaje u nich na tych samych warunkach lub nie dopasować oferty – wtedy zawodnik odchodzi do nowej drużyny, a obecna drużyna dostaje kompensatę w wyborze w drafcie (w zależności od wysokości kontraktu).

Przykładowo St. Louis Blues podpisali zeszłego lata Phillipa Broberga i Dylana Hollowaya z Edmonton Oilers właśnie poprzez offer sheet. Wraz ze wzrostem limitu płacowego, wielu fachowców uważa, że offer sheety przyniosą w offseason niezłe zamieszanie, które wszyscy kibice NHL wprost kochają. To świetne narzędzie, by zdobyć ciekawego młodego zawodnika albo zmusić rywala do przepłacenia i przysporzyć mu problemów w przyszłości. Przyjrzymy się trzem zastrzeżonym wolnym agentom, będącymi najbardziej realistycznymi opcjami dla Blackhawks, pod względem dopasowania i sensownego zarządzania zasobami.

JJ Peterka – Buffalo Sabres

JJ Peterka to najgrubsza ryba wśród RFA tego lata. Buffalo Sabres są podręcznikowym przykładem tego, jak nie robić odbudowy. Ciągle oddają kluczowe elementy, jak chociażby Jack Eichel czy też Sam Reinhart, przez co ich koła bez końca mielą w błocie. Teraz są gotowi wysłuchać ofert za Peterkę, co jeszcze bardziej ich cofa. Peterka byłby świetnym dodatkiem do Blackhawks. Rozwinął się w takiego gracza, jakim miał być Lukas Reichel. 23-letni napastnik zdobył 55 bramek i 118 punktów w ostatnich dwóch sezonach. Niemniej jednak, wymiana z Buffalo to lepsza opcja niż offer sheet. Według CapWages średnia pensja Peterki może wynieść nieco ponad 7 milionów dolarów rocznie, co nie jest problemem dla Jastrzębi pod kątem limitu płac. Ale według przepisów o rekompensacie za offer sheet w 2025 roku, Blackhawks musieliby oddać swoje wybory w pierwszej, drugiej i trzeciej rundzie draftu 2026. Czy mogą zrezygnować z losu na loterii, jakim w przyszłorocznym drafcie będzie taki gracz jak Gavin McKenna? Prawdopodobnie nie. Biorąc pod uwagę doniesienia Seravallego o dostępności trzeciego wyboru, można by go użyć w ewentualnej wymianie za Peterkę. Mam wrażenie, że Sabres będą chcieli w zamian doświadczonych zawodników NHL, bo przecież kolejny rozbiór zespołu może być gwoździem do trumny. A Blackhawks nie mają wielu takich graczy do zaoferowania. Poza tym oddanie trzeciego wyboru za samego Peterkę to zbyt wiele. Jeśli jednak uda się złożyć wymianę z większą liczbą elementów, mogłoby to być dobre rozwiązanie. Chyba że Blackhawks wezmą Michaela Misę w nadchodzącym drafcie, wtedy postawienie na sprawdzonego gracza, który natychmiast wnosi jakość, to dobry ruch.

Mason McTavish – Anaheim Ducks

Kibice Blackhawks od kilku lat chcą „podbierać” graczy Anaheim Ducks, rzucając takimi nazwiskami jak Mason McTavish, czy też Trevor Zegras. Ducks ostatnio pokazują, że chcą być konkurencyjni. Nie po to zatrudnili Joela Quenneville’a i ściągnęli Chrisa Kreidera, żeby znów walczyć o pierwszy numer draftu. Wielu zaufanych insiderów donosi, że Anaheim będzie agresywne na rynku wolnych agentów tego lata, łącznie z próbą pozyskania Mitcha Marnera. McTavish, to były trzeci wybór w drafcie, który był regularnie punktującym zawodnikiem przez ostatnie trzy sezony, choć jeszcze nie miał przełomowego roku. W minionym sezonie zdobył 22 gole i 52 punkty, rozwijając się jako solidny dwukierunkowy gracz. Jeśli Ducks faktycznie otworzą portfele tego lata, McTavisha można byłoby wyrwać poprzez offer sheet. Gdyby Blackhawks złożyli taką ofertę z prognozowaną pensją 5,5 miliona dolarów rocznie, kosztowałoby ich to wybory w pierwszej i trzeciej rundzie draftu 2026. To mniej niż Peterka, ale wciąż oznacza to rezygnację z losu na loterii, jakim jest McKenna. Blackhawks nie powinni być drużyną z najlepszymi szansami na pierwszy wybór w przyszłym roku, ale New York Islanders udowodnili, że wystarczy trochę szczęścia, aby móc wybierać z pierwszym numerem. W pewnym momencie Davidson musi przestać obsesyjnie myśleć o draftach i skupić się na wygrywaniu meczów. Czy stanie się to mając pierwszy wybór w drafcie 2026 roku? Tylko jeśli chodzi o naprawdę robiącego różnicę gracza. Mało prawdopodobne, by Ducks chcieli handlować McTavishem, ale nigdy nie wiadomo. Mogą zostać zmuszeni do oddania jego lub Zegrasa, jeśli sprowadzą dużą gwiazdę jako wolnego agenta.

Will Cuylle – New York Rangers

Podobnie jak Ducks, New York Rangers są zespołem w przebudowie. Zatrudnili już Mike’a Sullivana i oddali Chrisa Kreidera tej wiosny, a to dopiero początek. Dyrektor generalny Chris Drury chce wymazać gorzki smak po braku awansu do play-offów i planuje znaczące zmiany w składzie. Oczekuje się, że będzie agresywny tego lata, dlatego Will Cuylle może być celem offer sheeta. Cuylle to silny, fizyczny skrzydłowy, który w zeszłym sezonie pierwszy raz w karierze zdobył 20 bramek. Ma 23 lata i opuścił tylko jeden mecz w ostatnich dwóch sezonach. Byłby świetnym wzmocnieniem trzeciej formacji i bardzo przydatnym graczem podczas gry w osłabieniu. Jego prognozowana pensja to tylko 3,5 miliona dolarów rocznie. Offer sheet kosztowałby tylko wybór w drugiej rundzie przyszłorocznego draftu. Blackhawks mają dwa dodatkowe wybory w drugiej rundzie 2026 roku, więc to byłby oczywisty ruch.

Wymienione wcześniej trzy nazwiska oczywiście nie muszą być typami do końca spełniającymi marzenia kibiców Blackhawks. Bo przecież wszyscy ślinią się na myśl o podpisaniu chociażby Matthew Kniesa poprzez offer sheet, ale to raczej strata czasu. Toronto Maple Leafs dopasują każdą ofertę złożoną tego lata. Odejście Marnera z Toronto oznacza wzrost roli Kniesa, więc pewne jest, że Maple Leafs dadzą mu wysoki kontrakt. Mając to na uwadze, raczej nie ma żadnej szansy, że ten gracz zagra w innym klubie w przyszłym sezonie. Napastnik Minnesota Wild, Marco Rossi, też pojawiał się w plotkach transferowych. Jednak po tym, jak Wild stracili swój główny cel na rynku, czyli Brocka Nelsona, który przedłużył kontrakt z Colorado Avalanche – Rossi może nigdzie nie odejść. Oczywiście bardzo chcielibyśmy zobaczyć w barwach Blackhawks takiego hokeistę jak chociażby Gabe Vilardi, ale trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym Winnipeg Jets mogli by oddać tego gracza. Tak jak w przypadku Kniesa – każda offer sheet zostanie dopasowana, ponieważ okno na Puchar Stanleya dla Jets jest otwarte na oścież. Najbliższe dni prowadzące do draftu NHL, będą pełne emocji. Jak bardzo zaangażowani będą Davidson i Blackhawks? Dziś już wiemy, że Andre Burakowsky został najnowszym zawodnikiem drużyny z Wietrznego Miasta. Kto będzie kolejnym? Czas pokaże…

Poprzedni wpis
Blackhawks pozyskują Andre Burakovsky’ego
Następny wpis
Kontrakt Connora Bedarda – od tej umowy zależy przyszłość Blackhawks