Trzęsienie ziemi w Chicago – Luke Richardson zwolniony!

Blackhawks ogłosili zmianę trenera w komunikacie prasowym o godzinie 16:00 lokalnego czasu. „Dzisiaj podjąłem trudną decyzję o zwolnieniu Luke’a ze stanowiska głównego trenera. Dziękujemy mu za jego wysiłki i wkład w organizację oraz naszą społeczność” – powiedział generalny menedżer Kyle Davidson w swoim oświadczeniu. „Podjęliśmy w tym sezonie znaczące kroki w naszym procesie przebudowy, ale wyraźnie czuliśmy, że wyniki zespołu nie spełniają naszych oczekiwań i ostatecznie zapadła decyzja o konieczności zmiany. Życzymy Luke’owi i jego rodzinie wszystkiego najlepszego”. Blackhawks dokonując zmiany trenera już teraz wysyłają jasny sygnał, że zarząd oczekuje więcej od przebudowywanego składu. Co ciekawe, jest to druga poważna zmiana trenerska w Wietrznym Mieście w ciągu ostatniego tygodnia, po tym jak Chicago Bears zwolnili Matta Eberflusa w ubiegły piątek.

Jednocześnie podjęto decyzję o powołaniu na stanowisko zwolnione przez Richardsona, Andersa Sorensena, głównego trenera filialnej drużyny Rockford IceHogs. Zobaczymy go na ławce zespołu już w meczu z Winnipeg Jets, który jutro wieczorem naszego czasu zostanie rozegrany w United Center. Z kolei asystent GM Blackhawks Mark Eaton przejmie obowiązki trenerskie w Rockford.

„Kiedy dokonujesz takiej zmiany, nie chodzi tylko o jednego zawodnika. Oczywiście Connor Bedard jest kluczowy dla tego, co robimy teraz i w przyszłości. To bardziej szeroka perspektywa, wiele różnych rzeczy niż tylko jeden konkretny zawodnik” – powiedział Davidson. „Biorąc to pod uwagę, wierzę, że Anders ma doświadczenie z niektórymi z naszych wysokiej klasy zawodników i niektórymi zawodnikami, z którymi zdobył doświadczenie w innych organizacjach. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony, że ich relacje będą naprawdę pozytywne”.

Richardson kończy swoją 2,5-letnią kadencję z bilansem 57-118-15, jednym z najgorszych wyników w historii organizacji. Jak się okazuje, środowa porażka Hawks 4-2 z Bruins była ostatnim gwoździem do jego trumny. Pożegnanie głównego coacha było zaskakujące w tym sensie, że nie sądzono, iż generalny menedżer Kyle Davidson zrobi to w środku sezonu, ale oczywiście nie było zaskakujące, biorąc pod uwagę, że drużyna zajmuje ostatnie miejsce w lidze. Podsumowując, kadencja Richardsona jako głównego trenera Blackhawks była wyboista. Na swojej drodze zderzył się z odejściem legend organizacji, czyli Jonathana Toewsa i Patricka Kane’a, zaliczył liczne rozwiązania kontraktów, a także wiele okresów z kontuzjami wiodących zawodników. Pracował ze składami, które niekoniecznie zostały zbudowane, aby wygrywać, aż po obecny skład, który według Davidsona został stworzony po to, aby „odnieść więcej zwycięstw”. Richardson wziął na swoje barki wiele i nie miał łatwo, ale zarząd postanowił skończyć z wymówkami. Wszyscy doskonale wiedzą, że obecna ekipa to zespół w przebudowie. Ich celem nie było wygranie Pucharu Stanleya, ale wszyscy w Chicago mieli nadzieję, że przynajmniej wydostaną się z piwnicy NHL, w której tkwią od ponad pięciu sezonów.

Seth Jones powiedział we wrześniu Mario Tirabassiemu z CHGO, że jego oczekiwaniem na ten sezon było wygranie większej liczby meczów i dobra gra w znaczących potyczkach. W podobnym tonie wypowiadali się Taylor Hall i Nick Foligno. Teoretycznie poprzeczka była ustawiona nisko, ponieważ Blackhawks przez ostatnie dwa lata plasowali się w dolnej trójce tabeli, więc nie wydawało się, że nie może być gorzej. A jednak jest gorzej. Dla porównania, w 26 meczach ubiegłego sezonu Blackhawks zdobyli 19 punktów. W tym sezonie w 26 meczach zdobyli 18 punktów. I to w składzie z Tylerem Bertuzzim, Teuvo Teravainenem i zdrowym Taylorem Hallem. Co gorsza, w poprzednim sezonie, mniej więcej w tym samym czasie, drużyna była w tarapatach z powodu plagi kontuzji. Trudno więc zrozumieć, w jaki sposób team z większymi zasobami może być gorszy od zespołu, w którym brakuje części składu. A przecież przez cały obecny sezon pojawiały się czerwone flagi. Wydawało się, że łatwo jest spisać tę drużynę na straty po zaledwie ośmiu meczach. Hokeiści Blackhawks rzadko grali równo w pełnym wymiarze czasowym, a ich początki meczów były bardzo powolne. Później zbyt wiele razy tracili prowadzenie oraz wiele bramek w ciągu kilku minut. Te cechy nie były tylko złymi nawykami – okazały się standardem. Niedawno Teravainen powiedział Benowi Pope’owi z Chicago Sun-Times, że drużyna traci pewność siebie. Z kolei Foligno powiedział 1 grudnia: „Żadna drużyna nie myśli, że nie ma z nami szans. To my musimy udowodnić im, żeby zmienili zdanie. To trudna rzecz do zrobienia”. Te cytaty wyróżniają się, ponieważ nie budowały na przyszłość.

Oczywiście to nie tylko wina Richardsona. Wielu zawodników, takich jak Bertuzzi, Kurashev, Hall, Teravainen, czy też sam Connor Bedard, nie mają takiego sezonu, jaki sobie wyobrażali i to również na nich spoczywa odpowiedzialność za wyniki. Jednak to rolą trenera jest wyciągnięcie ze swoich zawodników jak najwięcej. Prawda jest taka, że ustawienia linii ataku zmieniały się jak wiatr w Chicago, a Ryan Donato jest obecnie czołowym strzelcem drużyny z dziesięcioma golami na koncie, co ewidentnie pokazuje, że coś jest nie tak. Praktycznie nikt z zespołu nie gra w tym sezonie na najwyższym poziomie i trudno jest wskazać konkretną przyczynę takiego stanu rzeczy. A ten skład powinien być lepszy niż jest i czasami to pokazywał. Potrafili zdobyć sześć bramek przeciwko Dallas Stars. Pokonali również czołowe drużyny, takie jak Florida Panthers, Edmonton Oilers i Minnesota Wild. Chicago nie jest świetną drużyną, ale stać ich na więcej. Coś musiało pójść nie tak. Wydawało się, że jedynym rozwiązaniem jest zwolnienie Richardsona, powołanie kogoś z Rockford IceHogs lub wymiana na kogoś, kto ożywi skład. Odbudowa nie może być wymówką tego, żeby na zawsze utknąć w przeciętności. Przebudowy wiążą się z trudnymi chwilami, ale mają również na celu pokazywanie progresu rok po roku. Blackhawks mieli pewne postępy w tym sezonie, na przykład w grze formacji specjalnych, ale ogólnie rzecz biorąc, gdy nie ma to odzwierciedlenia w tabeli, trudno jest tego bronić.

Zawodnicy zawsze mówią, że kiedy trener zostaje zwolniony, jest to sygnał alarmowy dla całego zespołu. Niestety w przestrzeni publicznej panuje również opinia, że skład Blackhawks wciąż nie jest wystarczająco dobry i istnieje obawa, że następny trener również może nie wyciągnąć zbyt wiele z tej drużyny, co może sprawić, że uzna się zwolnienie Richardsona jako pochopną decyzję. Ale czegoś trzeba było spróbować, trzeba było coś zmienić. Ogólnie rzecz biorąc, Blackhawks utknęli w złych nawykach, które wykraczają poza status bycia w przebudowie. Nie oznacza to, że po zmianie na ławce trenerskiej powinni być teraz pretendentami, ale nadszedł czas, aby zająć się problemami bez Richardsona na czele.

Poprzedni wpis
Przedsmak Winter Classic – wizualizacja stadionu Wrigley Field
Następny wpis
Blackhawks vs Jets – przewidywany skład gospodarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki