Niektórzy uważali, że lato 2025 roku będzie momentem, w którym Chicago Blackhawks ogłoszą zakończenie przebudowy i gotowość do ponownej walki o najwyższe cele. Connor Bedard miał wchodzić w swój trzeci sezon w NHL, a na rynku wolnych agentów czekała elitarna klasa zawodników, gotowa do skuszenia na przeprowadzkę do Wietrznego Miasta. Niestety, tak się nie stało, gdyż wielu najbardziej pożądanych graczy, jak Leon Draisaitl, Mitch Marner, Mikko Rantanen czy Brock Boeser, nigdy nie trafiło na otwarty rynek. Generalny menedżer Blackhawks, Kyle Davidson, wielokrotnie podkreślał, że nie zamierza rozdawać gigantycznych, długoterminowych kontraktów tylko dla samego ich podpisania. Obecnie jedynym zawodnikiem, który jego zdaniem naprawdę zasługiwał na taki kontrakt był Nikolaj Ehlers, ale on nie zamierzał podpisać umowy z drużyną, która wciąż jest kilka lat od walki o Puchar Stanleya. Trudno jest pogodzić niecierpliwość kibiców z realiami rynku, który dyktuje dostępność i ceny zawodników.
Davidson pozyskał napastników André Burakovsky’ego i Sama Lafferty’ego w ramach dwóch wymian, aby załatać luki w składzie. Nie są to nazwiska, na które fani czekali. Te ruchy nie popychają drużyny znacząco w górę tabeli. Duży transfer, który naprawdę zmieni sytuację zespołu, wciąż może się wydarzyć, bo właśnie w taki sposób coraz częściej pozyskuje się obecnie topowych graczy. A jeśli do takiego transferu nie dojdzie przed rozpoczęciem sezonu, Davidson jest gotów dalej polegać na swoich draftowanych zawodnikach, licząc na ich rozwój.

Kyle Davidson
To nie jest popularna strategia, ale niekoniecznie błędna, biorąc pod uwagę, kto był dostępny 1 lipca. „Jestem zadowolony z weteranów, których mamy oraz z możliwości zdrowej rywalizacji pomiędzy naszymi młodymi zawodnikami, jeśli sytuacja się nie zmieni” – powiedział Davidson. „Oczywiście dalej będziemy badać rynek transferowy. Nie wiem, jak wiele będzie dla nas dostępne, ale cały czas to monitorujemy.” Davidson dodał, że na spokojny dzień 1 lipca złożyło się wiele czynników, a jednym z głównych było to, że większość zawodników zniknęła z rynku już przed godziną 11:00. „To była kombinacja wielu rzeczy” – powiedział. „Z jednej strony czujemy, że nasi młodzi zawodnicy są gotowi i jest ich wystarczająco wielu, żeby stworzyć rywalizację. Uważamy, że kilku z nich jest w stanie wywalczyć miejsce w składzie. Do tego mamy już paru weteranów w organizacji, no i pozyskaliśmy Burakovsky’ego. Lafferty to była reakcja na sytuację rynkową — pozyskanie zawodnika, którego znamy, na krótki kontrakt z elastycznością. Nie chcieliśmy stawiać przed młodymi graczami kolejnych przeszkód. Nie ma wystarczająco miejsc, by wszyscy zagrali, więc pojawi się zdrowa rywalizacja. Będą się nawzajem motywować i zmuszać do udowodnienia, że zasługują na miejsce w NHL. To była więc kombinacja sytuacji rynkowej, gotowości zawodników i obecności weteranów.”
Jeśli chodzi o kolejne kroki, Davidson przyznał, że będzie szukał jeszcze uzupełnień w defensywie oraz dodatkowego bramkarza do Rockford, który miałby grać razem z Drew Commesso. Jak zaznaczył, do rozpoczęcia obozu przygotowawczego zostało jeszcze sporo czasu. Kilka drużyn przekroczyło dziś pułap salary cap, co oznacza, że pojawią się nowe opcje transferowe.
Skoro ruchów transferowych nie było wiele, Davidson miał dużo czasu, by poruszyć inne tematy podczas spotkania z mediami. Jednym z nich były przedłużenia kontraktów dla trzech kluczowych zastrzeżonych wolnych agentów. Connor Bedard, Frank Nazar i Spencer Knight od wczoraj mogą negocjować nowe umowy. Nie trzeba nikogo przekonywać, jak ważna jest ta trójka dla powodzenia przebudowy. To nie kwestia „czy” podpiszą nowe kontrakty, tylko „kiedy”.
Wbrew temu, co twierdzą internetowi trolle, Bedard chce zostać w Chicago. Rozumie, co się tutaj buduje i zawsze bierze odpowiedzialność za swoje potknięcia. Nie ma wątpliwości, że Davidson chciałby podpisać z Bedsym nową umowę jak najszybciej. To samo dotyczy Nazara i Knighta. Jednak agent Bedarda, Gregory Landry, prawdopodobnie będzie chciał poczekać z negocjacjami do końca sezonu. Jeśli Bedard poczyni wyraźny krok naprzód — nad czym pracuje całe lato — i zakończy sezon z dorobkiem punkt na mecz lub lepszym, cena pójdzie w górę. Landry ma za zadanie zapewnić swojemu klientowi najlepszy możliwy kontrakt, a podpisanie go już teraz mogłoby oznaczać zostawienie pieniędzy na stole.
„Nie chcę zbytnio wchodzić w szczegóły, ale rozmawiamy” — powiedział Davidson. „To już samo w sobie pokazuje otwartość na negocjacje. Na zakończenie sezonu Connor jasno wyraził swoje stanowisko, a potem potwierdzał to w kolejnych wywiadach, że jest oddany Chicago i chce tu zostać na dłużej. My również chcemy go tutaj na dłużej, więc mamy zgodność. Zobaczymy, jak to się potoczy. Jeśli uda się coś załatwić — świetnie. Jeśli nie, to raczej z powodu niepewności co do kierunku, w jakim pójdzie liga i system, a nie z winy którejś ze stron.”
Agent Nazara, Kevin Magnuson (syn klubowej legendy Keitha Magnusona), zapewne myśli podobnie. Widział, co jego klient pokazał na koniec sezonu zasadniczego i podczas Mistrzostw Świata. Nie ma szans, żeby spieszył się z podpisaniem umowy, gdy przed Frankiem otwiera się szansa na wielki przełomowy sezon. Z kolei agenci Knighta, Jordan Neumann i George Bazos, mogą być skłonni negocjować już tego lata. To będzie pierwszy sezon Knighta na pozycji podstawowego bramkarza. Grając więcej meczów za znacznie słabszą defensywą niż ta, którą miał przed sobą w Panthers, prawdopodobnie będzie notował gorsze statystyki. To z kolei działałoby na korzyść Blackhawks podczas negocjacji.
Podsumowując: jest czas na to, by cała trójka podpisała nowe kontrakty. To filary przebudowy i będą w Chicago przez wiele lat. Także nie ma co panikować, jeśli do początku sezonu nie będzie przedłużeń kontraktów z tymi graczami. Bedard nie ucieka do Vancouver. Nazar i Knight nigdzie się nie wybierają. Ich agenci po prostu wykonują swoją pracę, jak tylko mogą najlepiej.