W ubiegłym tygodniu menedżer generalny Chicago Blackhawks, Kyle Davidson, zrealizował jedno ze swoich największych zadań tego offseason, podpisując z Ryanem Donato czteroletnie przedłużenie kontraktu warte 16 milionów dolarów. To największa umowa w karierze Donato, zarówno pod względem długości, jak i wartości. 29-letni napastnik zasłużył na stabilizację życiową po najlepszym sezonie w karierze, w którym zdobył 31 goli i 62 punkty. Mimo napływu młodzieży do składu, Donato nadal będzie ważną częścią tej drużyny. Jego wszechstronność i styl gry sprawiają, że jest lubiany zarówno w szatni, jak i przez kibiców. Po sezonie życia i podpisaniu największej umowy w swojej karierze, Ryan pozostaje tym samym twardo stąpającym po lodzie zawodnikiem, który przekonał do siebie klub swoją pracą, a nie słowami. W świecie NHL, gdzie często króluje niecierpliwość, a nazwiska przewijają się przez składy jak w kalejdoskopie, historia Donato to rzadki przypadek nagrody za konsekwencję. Blackhawks dali mu to, czego szukał — zaufanie, rolę i poczucie, że jest ważną częścią większego planu.

Kiedy w marcu, po zamknięciu okna transferowego Donato wciąż był w składzie Blackhawks, wielu spodziewało się, że nowy kontrakt zostanie podpisany wkrótce potem. Mimo doniesień o ofercie na trzy lata, wartości 12 milionów dolarów, finalne porozumienie osiągnięto dopiero w połowie czerwca. Donato wiedział, że to część procesu i cieszy się z ostatecznego rezultatu. „Zdecydowanie myślałem, że jesteśmy blisko w czasie trade deadline, ale nie udało się wtedy dogadać” – powiedział. „Wiedzieliśmy, że wrócimy do rozmów później i tak się stało. To zajęło trochę czasu, ale jestem zadowolony z tego, co udało się osiągnąć. Cieszę się, że wracam.” Z każdym kolejnym dniem bez nowej umowy rosły spekulacje, że Donato trafi 1 lipca na rynek wolnych agentów. Sam zawodnik jednak wielokrotnie podkreślał, jak bardzo chce zostać w Chicago i klub odwzajemniał to uczucie. Wolna agentura nigdy nie była dla niego realnym scenariuszem. „Były plotki i pokusy związane z rynkiem wolnych agentów, ale ja kocham Chicago” – mówił. „Moja żona kocha Chicago. Tu urodziło się nasze pierwsze dziecko. Uwielbiam grać w tym mieście. Czułem, że to miejsce, które naprawdę mnie chce. Jestem lojalnym facetem. Sam fakt, że nic się nie wydarzyło przy deadline, pokazuje mi, że klub naprawdę chce mnie z powrotem. Pokusy oczywiście były, ale ja chciałem być członkiem tej organizacji. Kocham ten czas tutaj i nie chciałem tego zmieniać, dopóki nie byłoby to konieczne.”

Donato jest dowodem na to, że hokeiści mogą się rozwijać przez całą karierę i że nigdy nie jest za późno, by poprawić swoje braki. Po sezonie 2023–24 powiedziano mu, że musi popracować nad jazdą na łyżwach i wziął się ostro do roboty. Jego statystyki pokazują, ile może zmienić zaledwie pół kroku u doświadczonego napastnika. Dla młodych zawodników Blackhawks to wzór, że ciężka praca zostaje wynagrodzona. Po ośmiu sezonach i grze w pięciu klubach, pracowitość Donato w końcu dała mu w NHL upragnione poczucie stabilizacji. „To naprawdę satysfakcjonujące” – przyznał. „Żony i rodziny wiele poświęcają przy tych ciągłych przeprowadzkach. A teraz w końcu mam miejsce, gdzie mogę zostać na dłużej i jest to wspaniałe uczucie. Wracam do znajomego otoczenia, do tych samych ludzi. To daje stabilizację komuś, kto chce wychować rodzinę. Nie moglibyśmy być szczęśliwsi, że tu wracamy.” Donato ma już za sobą sezon z 31 golami i kontrakt, który zatrzyma go w Chicago na cztery kolejne lata. Naturalnie rosną więc oczekiwania, a wraz z nimi pewna presja. Czy zdobywanie 31 bramek rocznie stanie się nową normą? Trudno powiedzieć. Ale jeśli jego ofensywne liczby mocno spadną, ten kontrakt z pewnością wzbudzi krytykę. Donato jednak nie odczuwa dodatkowej presji. „Zawsze wierzyłem w swoje umiejętności” – mówił. „Jestem bardzo wdzięczny za szanse, jakie tutaj dostałem. Ta okazja pozwala mi naprawdę dużo osiągnąć. Ten sezon był dla mnie ogromnym krokiem naprzód. Ale chcę iść dalej. Kontrakt jest świetny, ale ja po prostu kocham grać w hokeja. Przygotowuję się tak samo jak zawsze. Chcę znów podnieść swój poziom i pomóc drużynie wygrywać.”

Donato rozpoczął letnie przygotowania długo przed podpisaniem kontraktu. Trenował już w Tampie na Florydzie, gdzie brał udział w zajęciach z techniki jazdy na łyżwach. Będzie tam jeździł raz w miesiącu, a także uczestniczył w wirtualnych sesjach wideo. Znów będzie trenował z członkiem Hall of Fame, Adamem Oatesem, z którym współpracował już w ubiegłe lato. Po tym jak w październiku został ojcem, Donato cieszy się też czasem spędzonym z rodziną. Nowy trener Jeff Blashill skontaktował się z każdym zawodnikiem niedługo po swoim zatrudnieniu. Po rozmowie z nim Donato przyznał, że nie może się doczekać współpracy. Wie, że Blashill to uznany szkoleniowiec, który jest bardzo zaangażowany w swoją misję. Ryan cieszy się też z ponownego spotkania z byłym kolegą z Seattle Kraken — Andre Burakovskym. Podkreślił, jak ważne jest wprowadzanie do młodej szatni zawodników, którzy zdobywali już Puchar Stanleya. „Burky jest świetny” – powiedział z uśmiechem. „Ma wyjątkowe umiejętności, których nie widuje się często. Ma dobre warunki fizyczne, potrafi strzelać i tworzyć przestrzeń. To zawodnik, który potrafi pomóc drużynie na wiele sposobów.”
Podczas jesiennego obozu treningowego Blackhawks, roić się będzie od młodych twarzy, a niektórzy z tych zawodników mogą w przyszłości zająć miejsce Donato. Weteran nie tylko nie boi się tej konkurencji, ale wręcz jej wyczekuje. Z doświadczenia wie, że pierwszy kontakt z NHL to dla młodych graczy prawdziwe otwarcie oczu. Ma nadzieję, że wyciągną wnioski z tego, czego doświadczyli i wrócą latem jeszcze lepsi. „Mamy wielu młodych zawodników, więc rywalizacja będzie świetna” – stwierdził. „Taka liczba młodych graczy to jasny punkt programu odbudowy Blackhawks. Będą się nawzajem napędzać i uczyć od siebie.” Donato chciał tu zostać, a Blackhawks chcieli, by był częścią następnego etapu budowy drużyny. Jego etyka pracy jest zaraźliwa, a przykład, jaki daje, bezcenny. To idealne dopasowanie do miejsca, w jakim znajduje się dziś organizacja z Chicago.
W przebudowie Blackhawks nie chodzi tylko o drafty i młode talenty. Potrzeba też graczy, którzy będą pokazywać swoim podejściem, jak buduje się karierę w NHL. Ryan Donato nie krzyczy, nie gra dla fleszy, nie szuka poklasku. Robi swoje – solidnie, konsekwentnie, codziennie. Tacy zawodnicy konsolidują drużynę. I właśnie dlatego czteroletni kontrakt dla Donato to coś więcej niż tylko liczby na papierze. To komunikat od klubu: „Doceniamy charakter, nie tylko statystyki.”

