Rozstanie Mitcha Marnera z Maple Leafs to szansa dekady dla Blackhawks

Chicago Blackhawks mają mnóstwo miejsca pod czapką płac i powinni wykorzystać tą sytuację, by podpisać kontrakt z najlepszym dostępnym wolnym agentem na rynku. Blackhawks są w trakcie przebudowy, ale zbliżający się offseason może okazać się punktem zwrotnym dla całej organizacji. Hawks muszą postawić wszystko na jedną kartę i sięgnąć tego lata po Mitcha Marnera. 28-letni Marner najprawdopodobniej trafi na rynek wolnych agentów po tym, jak Toronto Maple Leafs odpadli z fazy play-off Pucharu Stanleya 2025, przegrywając w meczu numer siedem z Florida Panthers. Ta porażka może oznaczać koniec długoletniego trzonu Leafs, tworzonego przez Austona Matthewsa, Mitcha Marnera, Matthew Kniesa i Johna Tavaresa. Jeśli to faktycznie koniec ery Marnera w Toronto, Blackhawks mają niepowtarzalną szansę, by wzmocnić swój zespół.

Mitch Marner

Mitch Marner zakończył sezon 2024–25 z najlepszym dorobkiem punktowym w karierze. W 81 meczach sezonu zasadniczego zdobył 27 goli i łącznie 102 punkty. Przed startem fazy play-off był liderem punktowym Maple Leafs, jednak po raz kolejny drużyna nie sprostała oczekiwaniom, gdy stawka była największa. Z kolei tegoroczną fazę play-off Marner zakończył z dorobkiem 2 goli i 13 punktów w 13 meczach, będąc drugim najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu, ustępując jedynie Williamowi Nylanderowi. W ciągu dziewięciu sezonów spędzonych w Toronto, Marner uzbierał 741 punktów (221 bramek, 520 asyst) w 657 meczach sezonu zasadniczego. Natomiast w 70 meczach fazy posezonowej na jego koncie widnieją 63 punkty (13 bramek, 50 asyst). W ciągu całego sezonu wiele mówiło się o Mitchu, od nieudanej próby wymiany, po grę bez nowej umowy. Wszystko wskazuje na to, że jego odejście z Toronto w ramach wolnej agentury jest tylko kwestią czasu.

Jego sześcioletni kontrakt o wartości 10,9 miliona dolarów rocznie, który podpisał we wrześniu 2019 roku, wygasł, czyniąc go jednym z największych nazwisk na otwartym rynku tego lata. „Zobaczymy, co się wydarzy” – powiedział Marner po ostatnim przegranym meczu z Panthers. „Teraz to wszystko jest przytłaczające. Mieliśmy świetny sezon… i znowu nam się nie udało. Trudno ubrać emocje w słowa albo myśleć o przyszłości. Ten klub znaczy dla mnie wszystko. Organizacja postawiła na ryzykowny wybór – małego dzieciaka spod Toronto. Jestem na zawsze wdzięczny, że mogłem nosić koszulkę z Klonowym Liściem. Nigdy nie brałem tego za pewnik, ale od dawna kochałem tę drużynę i to miasto.”

Zamiast rozkładać swój cap space na zawodników z głębi składu, Hawks powinni pójść na całość i poważnie zabiegać właśnie o tego napastnika. Prawdopodobnie w tym offseason, Chicago będzie miało do wydania około 30 milionów dolarów, mając oczywiste zapotrzebowanie na talent z najwyższej półki. Dodanie Marnera dałoby Jastrzębiom elitarnego rozgrywającego, który mógłby tworzyć świetną parę z Connorem Bedardem, który zakończył swój drugi sezon w NHL z 67 punktami (23 gole, 44 asysty) w 82 meczach. Wizja Marnera, jazda na łyżwach i dwukierunkowa gra, mogłyby podnieść poziom gry Bedarda, jednocześnie wnosząc przywództwo i doświadczenie do młodej szatni.

Podczas gdy inne drużyny, takie jak Flyers, Predators, czy nawet Utah Mammoth mogą próbować podpisać kontrakt z Marnerem, Blackhawks oferują coś wyjątkowego – szansę na poprowadzenie wschodzącej franczyzy, mentorowanie jednej z najjaśniejszych gwiazd ligi i pomoc w doprowadzeniu ich do play-offów. Trudno wracać do historii organizacji, gdyż jak wiadomo żadna drużyna nie jest taka sama. Dlatego porównywanie obecnej generacji hokeistów do zespołów z przeszłości, nie jest chyba najlepszym pomysłem. Niemniej jednak, podpisanie kontraktu z Marnerem mogłoby okazać się równie przełomowe, jak jedna z kluczowych decyzji kadrowych, która zbudowała dynastię Chicago Blackhawks z lat 2010-2015. Tamta drużyna nie powstała z dnia na dzień. Jej budowa trwała latami — wymagała trafionych wyborów w drafcie, takich jak Jonathan Toews, Patrick Kane, Duncan Keith czy Brent Seabrook, mądrych wymian, jak ta Patricka Sharpa i co być może najważniejsze, udanych ruchów na rynku wolnych agentów, takich jak podpisanie kontraktu z Marianem Hossą 1 lipca 2009 roku.

Marian Hossa

Hossa trafił do Chicago jako doświadczony weteran, który chciał w końcu przełamać swoje play-offowe demony. Dołączył do młodego składu, gotowego na wygrywanie, po tym jak dwukrotnie z rzędu przegrał w finałach Pucharu Stanleya. Mitch Marner mógłby przyjść do Chicago w podobnych okolicznościach. A co chyba najważniejsze, gdyby trafił do Chicago, znalazłby się w innej rzeczywistości, niż ta, która funkcjonuje w Toronto. Wszyscy znawcy ligi są zgodni co do tego, że presja w tym mieście, w tym klubie, jest nieporównywalnie większa, niż w każdym z pozostałych zespołów rywalizujących w NHL. Kibice Blackhawks widzieli trzy parady Pucharu Stanleya od momentu, gdy Marner przyszedł na świat, czego  nie mogą powiedzieć fani Maple Leafs. W barwach drużyny z Wietrznego Miasta, Marner miałby szansę napisać własną historię, prowadząc nowy zespół do sukcesów jako jeden z jego liderów.

Poprzedni wpis
Kandydaci do draftu 2025: James Hagens – środkowy z prawdziwego zdarzenia
Następny wpis
Jeff Blashill nowym trenerem Blackhawks

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.
Aby kontynuować, musisz zaakceptować warunki