Spencer Knight ma być kluczowym zawodnikiem Blackhawks w nadchodzącym sezonie. Wszyscy fani hokeja doskonale wiedzą, że bramkarz to ponad 90% sukcesu drużyny. Jeżeli 24-letni goalkeeper stanie na wysokości zadania, może to pozwolić Hawks wreszcie wydostać się z dna ligi NHL. Knight pojawił się w teamie z Wietrznego Miasta 1 marca, na skutek wymiany z Florida Panthers, do której powędrował Seth Jones. W ostatnim wywiadzie udzielonym The Athletic, Knight opowiedział o swoich początkach w mieście oraz o przygotowaniach do najbliższego sezonu.

Spencer Knight
Po zakończeniu rozgrywek Spencer w końcu znalazł mieszkanie w Chicago, które nie znajduje się w pobliżu torów kolejowych lokalnego metra. To zabawne, ale początkowo kompletnie nie rozumiał jak to wygląda komunikacja w mieście. Jego przyjaciele z rodzinnego Connecticut (gdzie spędził większość lata) wręcz podśmiewują się z niego, gdy wspominają wypowiedź bramkarza z kwietniowych rozmów po sezonie, gdy stwierdził: „Nie rozumiem, dlaczego te pociągi są nad ziemią i takie głośne!”. „Zawsze mówią: «O nie, tylko nie pociągi!»” – powiedział Knight w tym tygodniu. Ale trzyma się swojej opinii. „Wraz moją mamą byliśmy na obiedzie w West Loop, a tam trzy pociągi przejeżdżały i jakiś gość na motorze dodawał gazu. Myślę: «Nie mogę tu mieszkać. Muszę być albo 50 pięter wyżej, albo w miejscu, gdzie tego nie ma».”
Gdy sprawy mieszkaniowe zostały załatwione, Knight mógł skupić się na przygotowaniach do nadchodzącego sezonu. Po pierwszych meczach w barwach Blackhawks, stał się od razu jednym z kluczowych zawodników, więc jego gra będzie miała duży wpływ na postęp drużyny. „Gdy minął pierwszy szok po transferze, byłem zachwycony, że trafiłem do Chicago” – powiedział. „Każdemu, kto pyta, jak tu jest, mówię: «Kocham to. Tu po prostu czuć hokej». W budynku, w mieście – czuć totalną energię. W tym roku najbardziej ekscytuje mnie, że… staniemy się lepszymi hokeistami i lepszą drużyną. Kolejny rok gry razem zacieśni więzi między nami jako przyjaciółmi i partnerami. Będziemy walczyć. Czuję oparcie w każdym z naszego zespołu i wiem, że oni czują też moje wsparcie, więc poprowadzimy to we właściwym kierunku. Gdy ta drużyna odpali, wszystko może się szybko zmienić. Widzieliście to ostatnio w Montrealu.”

Jimmy Waite z bramkarzami Blackhawks
Przed wymianą Jonesa na Knighta, bramkarz był prawdopodobnie najsłabszą pozycją w systemie młodzieżowym Hawks. Drew Commesso to ciekawy zawodnik, a mocne zakończenie sezonu w Rockford poprawiło jego notowania, ale na chwilę obecną nie jest elitarnym talentem. Arvid Soderblom znacząco się poprawił w ubiegłej kampanii i ma już na swoim koncie 86 meczów w NHL, ale prawdopodobnie nigdy nie będzie więcej niż dwójką. W Spencerze organizacja potencjalnie widzi bramkarza budującego zespół na lata. Ale teraz to na nim (oraz na trenerze bramkarzy Jimmy’m Waite i jego szkoleniowcach z Connecticut) spoczywa obowiązek wykorzystania tego potencjału. W pierwszych 95 meczach na poziomie NHL, Knight miał przeciętne statystyki. Jego średnia obronionych strzałów wyniosła 90,4%, gdy średnia ligi w ubiegłym sezonie wynosiła 90,0%. Jego GSAA (liczba goli uratowanych ponad średnią) to +0,8. W barwach Blackhawks, w ubiegłym sezonie jego statystyki spadły do 89,3% obronionych strzałów na mecz i -2,9 (GSAA), ale rozegrał tylko 15 meczów. Jednak talentem bije innych na głowę. Jest jednym z najbardziej technicznych bramkarzy, jacy w ostatnich latach weszli do ligi, zwłaszcza z doskonałą pracą nóg. „Imponuje mi jego eksplozywność w ruchu bocznym oraz to, jak szybko reaguje na drugi strzał po obronie” – powiedział Waite w marcu. „Schodzi bardzo nisko i rozkrocznie, a jego krawędzie są świetne w odpychaniu się na boki. Ratuje strzały, których inni nie obronią, bo jest tak szybki”.

Spencer Knight
Analityczne podejście Knighta oraz doświadczenie zdobyte, gdy obserwował Sergeya Bobrovsky’ego, prowadzącego Panthers do Pucharu Stanleya w 2024 roku, dały mu wiele. Mocno zyskał dzięki temu. Wyzwaniem będzie złożenie tego w całość. To właśnie zadecyduje, czy jego kariera potoczy się jak Jacoba Markströma, czy też pójdzie drogą Ilyi Samsonova. Obaj mieli podobne statystyki obronionych strzałów na poziomie 90,4% po 95 meczach, ale ich drogi się rozeszły. Markström stał się jednym z czołowych bramkarzy ligi. Był finalistą Vezina Trophy, regularnie rozgrywał świetne sezony, będąc graczem budującym wyniki swojej drużyny. Natomiast Samsonov miał problemy z formą i pewnością siebie, stał się goalkeeprem, którego przyszłość w NHL jest niepewna. Jeśli w tym sezonie Knightowi uda się poskładać wszystko w całość lub przynajmniej większość z tego, może to być najlepsza droga Hawks do wyjścia z dna ligi i zbliżenia się do strefy play-off. Oczywiście nie jest jeszcze tak znaczącym graczem dla Blackhawks, jak Connor Bedard, ale oprócz Bedsy’ego to jeden z graczy, na których drużyna mocno liczy.
Większość zawodników NHL robi długą przerwę po sezonie, a potem stopniowo wznawia treningi. Knight woli kilka krótkich przerw. „Lubię być ciągle w formie. Pod koniec lata, gdy czuję, że potrzebuję przerwy, robię kolejną, zamiast odpoczywać na początku i potem nadganiać.” Dlatego po zakończeniu sezonu Hawks, 15 kwietnia, jeszcze przez kilka tygodni jeździł na lodzie. Nie było jeszcze ciepło, więc nie czuł potrzeby wakacji. Wiedza z pierwszych sześciu tygodni w Chicago była też świeża. Jednym z elementów, którymi się zajął była gra po stronie „odbijaczki”, bo pod koniec sezonu często brakowało go po tej stronie bramki. Zmienił też nieco postawę – teraz stoi bardziej do przodu i jest bardziej wyprostowany. „Czasem jeździsz i biodra masz cofnięte, a potem schodzisz do butterfly’a i niemal siedzisz. Teraz biodra mam bardziej do przodu, co podnosi górną część ciała. Dłonie są bardziej wysunięte.” Pracował nad tym, aby pierwszym odruchem w spektakularnych interwencjach podczas sytuacji kryzysowych, była bardziej kontrolowana technika, zamiast czystej, niekontrolowanej atletyczności. Poza tym skupił się też na kondycji, bo wie, że w tym sezonie czekają go znacznie większe obciążenia niż podczas pobytu w Panthers, gdzie był rezerwowym Bobrovsky’ego. Podobało mu się, że występował często, gdy przybył do Chicago (zagrał w 15 z ostatnich 22 meczów), ale 82 mecze to wyzwanie wytrzymałościowe. „Gdy grasz raz na tydzień i pół… przygotowujesz się kilka dni przed i regenerujesz po. Ale gdy grasz co drugi dzień, nie myślisz dalej niż o kolejnym dniu. I to mi się podobało, bo byłem cały czas skupiony na teraźniejszości. Czułem się świetnie fizycznie i mentalnie. Wszystko było naturalne. Ale teraz… szykuję się na duże obciążenie w nadchodzącym sezonie i w przyszłości.”
Jak widać, Spencer Knight ma świadomość swojej roli w Blackhawks w nadchodzącym sezonie. Robi wszystko by być gotowym na jego wyzwania. Zwłaszcza, że przed sobą będzie miał wielu młodych obrońców, dla których zbliżająca się kampania będzie również wielkim sprawdzianem. Nie pozostaje nam nic innego, tylko trzymać kciuki za tą hokejową chicagowską młodzież.

