Prognozowany skład Blackhawks na przyszły sezon

Blackhawks nie dokonali dużych wzmocnień, jakich wielu kibiców się spodziewało przed tym offseason. Wśród fanów toczy się dyskusja, czy to dobra, czy zła decyzja, ale wszystko wskazuje na to, że nadchodzący sezon będzie momentem, w którym młodzi zawodnicy przejmą stery i młodzieżowa fala naprawdę ruszy w Chicago. Wszystko wskazuje na rewolucję, zwłaszcza w defensywie.

Decyzja o większym zaufaniu do młodych zawodników prawdopodobnie wynika z obserwacji, jak bardzo konkurencyjnie zespół prezentował się w ostatnich meczach sezonu przeciwko drużynom walczącym o play-offy. Zawodnicy tacy jak Connor Bedard i Frank Nazar wzięli ciężar gry na swoje barki i podnieśli swój poziom, a debiutanci Oliver Moore i Sam Rinzel błyskawicznie się wkomponowali i udowodnili swoją wartość od pierwszych meczów. Do tej pory najważniejszymi ruchami offseason były przedłużenie kontraktu z Ryanem Donato (czteroletnia umowa warta 16 milionów dolarów) oraz wymiana z Seattle Kraken, która sprowadziła dwukrotnego zdobywcę Pucharu Stanleya, Andre Burakovsky’ego. Zatrzymanie Donato było czymś, czego chciało wielu kibiców, nie tylko ze względu na jego przełomowy sezon, ale także z uwagi na jego pozytywny wpływ na szatnię. Donato potrafi zagrać w każdej formacji i daje z siebie wszystko w każdej zmianie. Ponadto Wyatt Kaiser, Louis Crevier i Arvid Soderblom otrzymali od klubu oferty kwalifikacyjne, co sugeruje, że Kyle Davidson jest obecnie zadowolony z kształtu swojej kadry.

Tak może wyglądać skład Blackhawks na początek sezonu 2025–26, bazując na zawodnikach, których obecnie organizacja ma w swoich zasobach:

W tej wersji składu brakuje takich nazwisk jak Oliver Moore, Nick Lardis czy Ryan Greene. Mimo dobrego końca sezonu 2024–25, nie będzie niespodzianką, jeśli Blackhawks zdecydują się rozpocząć z nimi sezon w Rockford IceHogs (AHL), by mogli dalej się rozwijać i wrócić do NHL, kiedy będą gotowi, tak jak to miało miejsce w  przypadku Franka Nazara w minionych rozgrywkach.

W top 6, Bedard i Donato znów zagrają razem, tym razem prawdopodobnie z Burakovskym, który zaliczył spadek formy w Seattle, ale teraz dostanie większą rolę i szansę na odbudowanie się w Chicago. Lukas Reichel wydaje się być na krawędzi składu. Pytanie, czy 23-latek dostanie jeszcze jedną szansę, by udowodnić swoją wartość przed nowym sztabem trenerskim, chyba że jak pisaliśmy w jednym z ostatnich naszych artykułów, dojdzie do transferu do czasu rozpoczęcia się nowych rozgrywek. W defensywie Sam Rinzel wydaje się gotowy do odegrania ważnej roli u boku Alexa Vlasica. Największą niewiadomą jest Artyom Levshunov – czy będzie gotowy na pełny sezon w NHL? Obecnie znajduje się w trzeciej parze, co spycha Louisa Creviera do roli siódmego obrońcy. W składzie nie ma Kevina Korchinskiego, gdyż wygląda na to, że potrzebuje jeszcze czasu w AHL, by poprawić swój styl gry. Idealnie pasowałby do gry z Connorem Murphym, który jako defensywny obrońca umożliwiłby mu grę ofensywną i rozwijanie jego atutów. W powyższym zestawieniu rolę tę pełni Wyatt Kaiser, który zanotował postęp po pobycie w Rockford.

Wciąż jest wiele pytań dotyczących poszczególnych zawodników w organizacji, a udane campy przygotowawcze w wykonaniu Moore’a czy Lardisa mogą sprawić, że któryś z nich znajdzie się w składzie na mecz otwarcia sezonu. Czy najnowszy draftowy nabytek, czyli Anton Frondell wskoczy do składu drużyny? Bedsy był jedynką draftu i sobie świetnie od razu poradził w NHL, ale Szwed to chyba nie jest zawodnik z takim potencjałem jak Connor. Ale kto wie… Na pewno będziemy mu kibicować, jako kolejnemu Europejczykowi w barwach Blackhawks.

Poprzedni wpis
John Mustard – niedoceniany prospekt Blackhawks
Następny wpis
Podsumowanie obozu rozwojowego Blackhawks