To może być jeden z najważniejszych offseason dla Chicago Blackhawks od dłuższego czasu. Po zajęciu 31 miejsca w lidze drugi rok z rzędu, okres pomiędzy sezonami będzie się wiązał z podejmowaniem wielu decyzji, przeważnie kluczowych dla całej organizacji. To prawda, że przebudowa wymaga czasu, ale oczekiwano, iż w minionej kampanii nastąpi pewien progres. Patrząc wyłącznie z punktu widzenia ligowej tabeli, tak się jednak nie stało. Na horyzoncie widać czerwcowy draft, w którym Blackhawks mają trzeci wybór w klasyfikacji generalnej i poza tym dziewięć wyborów, w tym cztery w pierwszych dwóch rundach. Ale draft to bardziej implikacje na przyszłość. Na tu i teraz klub musi zwabić do Chicago kilku lukratywnych wolnych agentów, aby uzupełnić swój młody skład. Ale jedną z najważniejszych decyzji będzie wybór głównego trenera. Czy koniecznie musi być nowa twarz? Może tymczasowy główny trener z zeszłego sezonu, Anders Sorensen, będzie bardziej uzasadnionym kandydatem, niż początkowo podejrzewano?

Anders Sorensen
Analizując dostępność coachów na rynku, wiemy już, że David Carle zdecydował się pozostać na Uniwersytecie Denver, a Mike Sullivan podpisał kontrakt z New York Rangers. Byli to prawdopodobnie dwaj najlepsi kandydaci na stanowisko trenera Blackhawks. Czy w związku z tym faktem, akcje Sorensena na objęcie posady głównego trenera mogłyby wzrosnąć? Po zakończeniu sezonu nie spodziewano się, że Anders będzie poważnie brany pod uwagę. Aczkolwiek Kyle Davidson oświadczył, że Sorensen pozostanie w organizacji w jakimś charakterze, pokazując tym samym, że Blackhawks doceniają jego wkład w budowę drużyny. Czy to może oznaczać, że Jastrzębie zadowolą się Szwedem, mając ograniczone inne opcje? Nawet jeśli tak jest, czy powinni zatrudnić kogoś innego tylko po to, by dokonać zmiany? Zanim dojdziemy do jakichkolwiek wniosków, spróbujmy obiektywnie przeanalizować niektóre plusy i minusy pozostania Sorensena na stanowisku głównego trenera.
Zacznijmy od kilku pozytywów. Sorensen dołączył do drużyny 6 grudnia i prowadził ją podczas 56 meczów. Przyszły główny trener Blackhawks, kimkolwiek by nie był, powinien umieć pracować z młodymi zawodnikami i ich rozwijać. Wiemy już, że Sorensen robił to w Rockford, kiedy był głównym trenerem IceHogs w latach 2018-2025, a wcześniej pełnił tam funkcję trenera rozwoju, począwszy od 2014 roku. Sorensen był również trenerem w Chicago Mission. To elitarny program hokeja młodzieżowego, który uchodzi za jeden z najlepszych w Stanach Zjednoczonych. Program działa w ramach struktur USA Hockey, a zawodnicy grają w najwyższej kategorii rozgrywkowej dla młodzieży – Tier 1 (AAA). W ramach tego projektu Anders pracował z takimi zawodnikami jak Ryan Hartman, Vinnie Hinostroza i Nick Schmaltz, zanim weszli do NHL.
Jednym z zawodników, którzy pod okiem Sorensena rozwinęli się w znaczący sposób jest Alex Vlasic. Vlasic dojrzewał w IceHogs przez jeden pełny sezon, grając mnóstwo minut i we wszystkich możliwych formacjach obronnych. Kiedy dołączył do Blackhawks jako pełnoprawny zawodnik w sezonie 2023-24, było już solidnie przygotowany do odegrania swoje roli w drużynie i szybko się rozwinął również na poziomie NHL. Rozwój Vlasica był nadzorowany przez Sorensena. Kolejnym przykładem jest Frank Nazar. 21-latek nie miał najlepszego obozu treningowego przed sezonem 2024-25, więc zaczął go w Rockford. Pod okiem Sorensena Nazar rozkwitł, zdobywając 11 bramek i 24 punkty w 21 meczach, dzięki czemu zasłużył na powołanie do Chicago, gdzie wcześniej pojawił się szwedzki trener. Nazar był jednym z odkryć minionego sezonu. Trochę czasu zajęło mu odnalezienie swojego rytmu, ale zakończył kampanię na wysokim poziomie, z pięcioma bramkami i dziewięcioma punktami w ostatnich ośmiu meczach. Frank kontynuuje swoją dobrą passę na Mistrzostwach Świata Elity, gdzie w barwach drużyny amerykańskiej w trzech pierwszych meczach turnieju zaliczył dwie bramki i dwie asysty.
Wracając do Sorensena, wielu zawodników wypowiadało się bardzo pochlebnie o nim w udzielanych przez nich wywiadach. Connor Bedard powiedział, że odbyli między sobą wiele bardzo pozytywnych rozmów jeden na jeden. Nazar wskazał, że trener bardzo mu pomógł, dzięki nagraniom wideo i dyskusji na temat tego, jak być bardziej przewidywalnym w swojej grze. Kapitan Nick Foligno uznał z kolei Sorensena za „świetnego komunikatora” i kogoś, kto „uczynił nas lepszymi jako zespół”. Prawda jest taka, że Szwed od samego początku pracy w Blackhawks nie był w łatwej sytuacji. Rozpoczął pracę w środku sezonu, dziedzicząc bardzo słaby bilans zespołu i zniechęcony skład. Musiał powoli wdrażać nowe pomysły i poprawiać systemy, starając się wyeliminować złe nawyki, jednocześnie utrzymując morale na wysokim poziomie. Nie znamy oczywiście wszystkich szczegółów i tajemnic alkowy, ale wydaje się, że w szatni Hawks panowało pewne napięcie. Zawodnicy tacy jak Seth Jones i Taylor Hall, którzy mieli być liderami i mentorami młodych graczy, tak naprawdę myślami byli poza organizacją. Wiemy to już teraz, gdy zostali oddani do innych klubów.
Gdyby Sorensen pozostał głównym trenerem, miałby pełny obóz treningowy, aby wdrożyć swoje systemy. Zawodnicy znają jego styl pracy, więc nie musieliby zaczynać od zera. Być może mogliby kontynuować swoją dobrą passę z końca sezonu, który zakończyli z bilansem 4-1-1 w ostatnich sześciu meczach. Trener z pewnością wiele się nauczył i prawdopodobnie będzie miał inne podejście do sprawy, niż na początku jego przygody z Blackhawks. Z pewnością jest teraz bardziej zaznajomiony ze wszystkimi niuansami NHL, a także lepiej zna mocne i słabe strony drużyn przeciwnych. Może w końcu będzie bardziej odważny w kontakcie z sędziami, bo to była jego pięta Achillesowa w minionej kampanii. Być może miałby możliwość wyboru innych asystentów trenera, niż tych, których przejął z dobrodziejstwem inwentarza. Cóż, nie wiemy na pewno, czy by tego chciał, ale może to był jeden z czynników mających wpływ na uzyskane wyniki w sezonie 2024-25.
A co by było, gdyby Sorensen był rozwiązaniem na krótką metę? Istnieje argument za utrzymaniem Sorensena na pewien okres czasu, aby kontynuował to, co zaczął, utrzymując rozwój wielu młodych graczy w drużynie. Byłby on swego rodzaju zastępcą, dopóki trener bardziej doświadczony w wygrywaniu na poziomie NHL stałby się dostępny. Może w końcu David Carle byłby gotowy na wejście do NHL w przyszłym roku lub rok później? Być może Jon Cooper i Tampa Bay Lightning byliby gotowi na rozstanie? To tylko dwa przykłady z wielu różnych scenariuszy, które mogłyby się wydarzyć. To jest przyczynek do tego, aby nie dokonywać zmian dla samych zmian i utrzymać obecne status quo, dopóki nie pojawi się bardziej pożądana opcja.
Przejdźmy teraz do wad. Istnieje oczywiście wiele argumentów przeczących powyższym rozważaniom. Po pierwsze Sorensen ma ograniczone doświadczenie na poziomie ligi. Nigdy nie grał w NHL i do tej pory ma na swoim koncie tylko 56 meczów na ławce trenerskiej. Owszem miał trochę czasu na aklimatyzację, więc może to być atutem w przyszłości, ale to wciąż tylko 56 meczów, czyli nawet nie jeden pełny sezon. Doświadczony trener mógłby od razu wejść do gry dzięki swojej posiadanej wiedzy na temat przeciwników, sędziów i wszelkich aspektów z tym związanych. Byłby w stanie natychmiast dostosować się do tempa, szybkości i siły, które towarzyszą graczom w NHL, dając Blackhawks przewagę, której Sorensen prawdopodobnie nie może teraz zapewnić. Oczywiście trener z doświadczeniem w wygrywaniu meczów byłby również ogromnym plusem. Przyszłym celem Blackhawks jest dotarcie do fazy posezonowej. Po dotarciu w to miejsce potrzebny jest coach, który wie, jak wygrywać mecze w postseason. Taki ktoś z doświadczeniem w odpowiednim dostosowywaniu składu w trakcie tej fazy rozgrywek. Brak doświadczenia Sorensena we wszystkich powyższych aspektach z pewnością byłby powodem do znalezienia kogoś, kto ma takie doświadczenie, bo mogłoby to dać Blackhawks impuls do przejścia na wyższy poziom.
Innym dużym zarzutem, który był skierowany w stosunku do Szweda to brak jego aktywności na ławce trenerskiej w wielu momentach ubiegłego sezonu. Kiedy sędziowie podejmowali wątpliwe decyzje, które wydawały się niesprawiedliwe dla Chicago, Sorensen zawsze je akceptował. Nigdy nie stawał w obronie swoich hokeistów, rzucając wyzwanie sędziom. Zawodnicy z pewnością powinni wiedzieć, że ich trener ich wspiera, a nie wyglądało na to, by Sorensen chciał się dla nich narażać. Z pewnością musiało to być frustrujące i demoralizujące dla graczy. Fani nie byli zachwyceni łagodną osobowością Sorensena. Pytanie, czy główny trener potrzebuje wrodzonej pasji, aby odnieść sukces? Wydaje się, że jest to warunek konieczny, więc jeśli Sorensen chciałby być nadal głównym trenerem Blackhawks, będzie musiał nauczyć się, jak stawać w obronie drużyny w niektórych sytuacjach.
Jak wspomniano powyżej, zawodnicy wystawili Sorensenowi pozytywne recenzje w swoich wywiadach. Wciąż jednak nie wiemy, czy szwedzki trener potrafił wyciągać konsekwencje wobec graczy nie spełniających jego oczekiwań. Kiedy Blackhawks grali źle, Sorensen zawsze starał się mówić o tym, co zrobili dobrze. Co jest oczywiście pozytywną cechą, bo coaching powinien skupiać się bardziej na tym, co dobre, niż na tym, co jest złe. Ale czasami to, co złe, musi zostać nazwane i zaadresowane. Czy Sorensen robił to w wystarczającym stopniu, czy po prostu to przemilczał? Czy zamiast tego bardziej skupiał się na usprawiedliwianiu swoich zawodników? Istnieje cienka granica między byciem dobrym i złym policjantem, a znalezieniem sposobu na naciśnięcie odpowiednich przycisków, aby każdy gracz mógł osiągnąć swój maksymalny potencjał. Pytanie, czy Sorensen ma to, czego potrzeba, aby to zrobić?
Reasumując, trudno w jednoznaczny sposób stwierdzić, czy Anders Sorensen byłby dobrym wyborem na głównego trenera w przyszłym sezonie. Oczywiście wszystko zależy od tego, kto z bezrobotnych coachów będzie jeszcze dostępny na rynku, a przede wszystkim, czy którykolwiek z nich byłby skłonny podjąć rękawicę i wejść do projektu pod nazwą „Przebudowa Blackhawks”. Ale wszyscy powinniśmy przygotować się na taką ewentualność, że Sorensen pozostanie głównym trenerem. I zaakceptować fakt, że może to nie być taka zła rzecz, jak się z pozoru wydaje, przynajmniej w krótkim okresie czasu.

