Connor Bedard pracuje tego lata w Vancouver nad poprawieniem swojej szybkości na lodzie i nad dostosowaniem się do kija o flexie 75. Gwiazdor Blackhawks, czuje, że dni wloką się niemiłosiernie. Mamy koniec lipca, ale on wolałby, żeby był już wrzesień, kiedy w końcu rozpocznie się obóz treningowy Hawks. „W zeszłym roku wróciłem do domu dopiero w czerwcu, więc to uczucie pewnej niecierpliwości dopadło mnie później” – powiedział Bedard dla Chicago Sun-Times. „W tym roku ostatni mecz zagrałem w połowie kwietnia, więc już teraz chcę się wrócić do gry. Ale to dobrze – gdy nadchodzi sezon, masz w sobie ten głód.” Powód, dla którego Bedard dłużej przebywał w domu jest oczywisty, gdyż odmówił zaproszenia do reprezentacji Kanady na Mistrzostwa Świata Elity po zakończeniu sezonu NHL.

Connor Bedard
20-letni center chciał skupić się wyłącznie na treningu i poprawie kilku elementów hokejowego rzemiosła przed swoim trzecim sezonem w Chicago, co dokładnie zrobił. Nuda jest warta dodatkowej prędkości i siły. „Uznałem, że dla mnie korzystniejsze będzie spędzenie maja w domu, żeby wcześniej zacząć przygotowania i wyprzedzić konkurencję. Czuję się dobrze. Poprawienie szybkości było moim głównym celem na offseason i myślę, że wyraźnie to poprawiłem. Oczywiście, wciąż jest trochę czasu, aby dalej kontynuować tą pracę.”
W zeszłym sezonie szybkość Bedarda niewytłumaczalnie spadła. Zanotował zaledwie 70 sprintów powyżej 32 km/h, podczas gdy w debiutanckim sezonie było ich 102. Jego maksymalna zmierzona prędkość wyniosła 34,4 km/h, co jest poniżej średniej ligowej i o 2 km/h wolniej niż jego rekord z pierwszego roku. Przyznał, że mógł przyjąć „złe podejście” do treningu łyżwiarskiego poprzedniego lata, ale uważa, że tym razem to naprawił. „Dużo pracy odbywa się na siłowni, a potem testujesz różne rzeczy na lodzie, żeby zobaczyć, jak poruszać się najefektywniej” – wyjaśnił.
Bedard zmienił także flex kija – z 70 przeszedł na 75 (co oznacza, że potrzeba 75 funtów nacisku, aby wygiąć kij o jeden cal). Flex 75 wciąż jest stosunkowo miękki jak na standardy NHL, ale jest nieco sztywniejszy niż flex 70. „Lato to najlepszy czas, żeby wypróbować coś nowego i się do tego przyzwyczaić” – powiedział. „Im wyższy flex, przy którym czujesz się komfortowo, tym lepiej dla innych aspektów gry.” Jednym z nich są wznowienia, gdzie sztywniejszy kij daje przewagę. Bedard już poczynił postępy na buliku – po 27 stycznia wygrywał 47,1% wznowień, w porównaniu do marnych 32% wcześniej, ale wciąż wydawał się niezadowolony.

Macklin Celebrini
Testuje te zmiany we wspólnych treningach z młodą gwiazdą San Jose Sharks, Macklinem Celebrinim, który jest jednym z jego letnich partnerów treningowych w Vancouver, co powinno dać mu dobry obraz porównania ich skuteczności. W grupie treningowej są także napastnik Blue Jackets – Kent Johnson, napastnik Canucks – Arshdeep Bains oraz prospect Capitals – Andrew Cristall. „Na treningach nie chodzi tylko o jazdę – musisz myśleć i grać tak, jakby to był mecz” – powiedział Bedsy. „Im częściej odtwarzasz te same sytuacje, tym pewniej się w nich czujesz.”
Brak szybkości u Connora w zeszłym sezonie skutkował trudnościami w oderwaniu się od przeciwników w strefie ofensywnej, co ograniczało okazje do oddawania strzału – jednej z jego największych umiejętności. Mimo, że rozegrał o 14 meczów więcej niż w debiutanckim sezonie, zdobył tylko jedną bramkę więcej, zanotował jeden strzał więcej i aż 11 celnych strzałów mniej. Wciąż był najlepszym strzelcem Hawks, robiąc rzeczy, na które niewielu nastolatków byłoby stać, ale te osiągnięcia czasem ginęły w cieniu presji i oczekiwań. Mimo wszystko musi się poprawić, jeśli Hawks mają zacząć awansować w górę tabeli NHL, a klub potrzebuje ogromnego skoku.
Bedard jest twarzą organizacji, a ten status wiąże się z nieuniknioną odpowiedzialnością. Niezależnie od tego, jak ubogo wyglądał offseason w wykonaniu Blackhawks, którzy znów rozpoczną obóz bez wyraźnych kandydatów na skrzydłowych pierwszej linii do gry u boku Bedarda. On sam jednak nie robi z tego problemu. „To ma sens” – stwierdził. „Jesteśmy w momencie, gdy wielu naszych młodych zawodników – Frank [Nazar], ja, Sammy [Rinzel] i inni – czuje, że możemy razem zrobić krok do przodu. To daje wielu chłopakom szansę, by przyjechać na obóz, wywalczyć miejsce w składzie, mieć wpływ na zespół i nadal się uczyć. Ale to nie znaczy, że nie mamy żadnych oczekiwań. Będziemy chcieli wygrywać każdy mecz i ufać każdemu koledze w szatni. To ekscytujące, że możemy razem zaczynać i razem rosnąć przez kolejne lata.”

Jeff Blashill
Największym wzmocnieniem Hawks może być trener Jeff Blashill, który w maju mówił o problemie Bedarda z oderwaniem się w strefie ofensywnej i chęci nauczenia go większej liczby „zwycięskich nawyków”. Jeszcze nie pracowali razem na lodzie, ale już utrzymują ścisły kontakt. „W trakcie finałów [Pucharu Stanleya] coach przesyłał mi wiadomości i pytał, co zauważam w tych meczach, sugerował na co mam zwracać uwagę” – opowiadał Bedard. „Najważniejsza rzecz, o której z nim rozmawiałem, to jak mocno Florida gra będąc przy krążku – czy to w forecheckingu, backcheckingu, czy rekonstrukcji. Widać to, gdy gra się przeciwko nim. Kiedy graliśmy w Sunrise, miałem wrażenie, że przez cały mecz atakuje mnie pięciu zawodników. To naprawdę utrudnia grę. Oczywiście jest to po części kwestia kadry, jaką posiada ten klub, ale też po prostu wykonania – bycia we właściwym miejscu i dawania z siebie wszystkiego. Myślę, że każdy może tak grać.”
Wchodząc w ostatni rok swojego entry-level contract, Bedard może w każdej chwili podpisać przedłużenie umowy. Jednak finansowo najrozsądniej będzie poczekać do przyszłego lata. „Rozmowy się toczą” – powiedział. „Wszystko idzie w dobrym kierunku. Oczywiście, jeszcze nic nie podpisaliśmy, ale nie ma żadnych obaw z żadnej strony. Mamy dobrą relację, więc to się stanie, gdy przyjdzie czas.” Najciekawsze jest to, jak stanowczo i otwarcie Bedard podkreśla, że podpisze przedłużenie i chce zostać w Chicago na dłużej. Mówił o tym z pasją podczas exit interview, czyli rozmowy podsumowującej sezon, którą zawodnicy przeprowadzają z mediami po jego zakończeniu, a potem powtórzył w wywiadzie dla The Athletic, który opisywaliśmy jakiś czas temu. Biorąc pod uwagę, że zwykle jest powściągliwy podczas wywiadów, wyraźnie zrobił to celowo – by zdusić w zarodku spekulacje, jakoby chciał grać gdzie indziej. „Mamy wspaniałych fanów i organizację, a to dzięki nim przez ostatnie dwa lata mogłem spełniać marzenia” – powiedział Bedard. „Jeśli wszyscy będziemy okazywać im wdzięczność, stworzy to lepszą więź. A to jest bardzo ważne.”

