Kontrakt Connora Bedarda – od tej umowy zależy przyszłość Blackhawks

Latem 2026 roku Kyle Davidson stanie przed najważniejszą decyzją w swojej dotychczasowej karierze. Nie chodzi o wybór w drafcie, ani też o spektakularną wymianę. Chodzi o podpis. Jeden podpis, który może zdecydować o dekadzie w historii Chicago Blackhawks. Podpis Connora Bedarda pod jego drugim kontraktem w NHL. Bo w dzisiejszej lidze, gdzie salary cap nie wybacza błędów, a budżet szybko topnieje w rękach nieostrożnych generalnych menadżerów, druga umowa młodej gwiazdy to nie tylko kwestia pieniędzy. To deklaracja. To strategia. To tożsamość.

Auston Matthews

Pierwszy kontrakt to formalność. Każdy debiutant dostaje tyle samo, różnice są kosmetyczne. Prawdziwa gra zaczyna się po trzech latach. To wtedy zawodnik nie będący już chłopakiem z draftu, a wręcz stający się twarzą drużyny, siada do stołu ze swoim agentem i przedstawia oczekiwania finansowe. Dla niektórych GM-ów to początek końca marzeń. Wystarczy spojrzeć na Toronto Maple Leafs. Auston Matthews chciał zarabiać jak topowy snajper ligi — dostał 11,6 miliona dolarów rocznie. Mitch Marner i William Nylander podążyli tą samą ścieżką. Od tego czasu Leafs są mistrzami… sezonu zasadniczego. W play-offach regularnie gasną pod ciężarem własnych kontraktów.

Nathan MacKinnon

Zespoły idą też inną drogą. Nathan MacKinnon, lider Avalanche, podpisał siedmioletni kontrakt wart „tylko” 6,3 miliona dolarów rocznie. Dzięki temu Joe Sakic miał wolne ręce. Utrzymał trzon zespołu i dołożył elementy układanki: Nazema Kadriego, Devona Toewsa, czy też Andre Burakovsky’ego. W 2022 roku Colorado sięgnęło po Puchar Stanleya. Młody zawodnik staje przed wyborem pomiędzy własnym ego, a przyszłością zespołu. Między „ja” a „my”. Na tej szali za chwilę staną Blackhawks oraz Connor Bedard.

Connor Bedard

Spróbujmy to ująć w liczbach. Prognozowany salary cap na sezon 2026–27 wynosi 104 miliony dolarów. To pierwszy rok nowej umowy Bedarda. W zależności od modelu, możemy mówić o trzech realistycznych scenariuszach:

  • Model MacKinnona (8,6% czapki płac) – 8,8 miliona dolarów rocznie i kontrakt na 7 lat
  • Model Stützle (10% czapki płac) – 10,4 miliona dolarów rocznie i kontrakt na 8 lat
  • Model Matthewsa (14,2% czapki płac) – aż 14,77 miliona dolarów rocznie i kontrakt na 5 lat

Bedard w debiutanckim sezonie zdobył 67 punktów, będąc jedynym realnym zagrożeniem ofensywnym Hawks. To więcej niż Stützle na tym samym etapie kariery. Ale to jeszcze nie poziom MVP ligi, jakim był Matthews. Wydaje się więc, że zdrowy kompromis to około 10,5–11 milionów dolarów przy kontrakcie na osiem lat. Czy Bedard pójdzie tą drogą? Czy zaakceptuje lekki rabat, by dać drużynie przestrzeń na budowę mistrzowskiego składu? Tego nie wiemy. Ale wiemy jedno — kontrakt, jaki Bedsy podpisze, ustawi Franka Nazara, Artyoma Levshunowa, Kevina Korchinskiego, Spencera Knighta i innych. Jeden kontrakt. Efekt domina.

Dla Kyle’a Davidsona to być może najważniejszy moment jego procesu odbudowy. Bo dziś Hawks mają coś, czego nie miało Toronto, czyli czystą czapkę płac i elitarną grupę młodych zawodników. Ale ten luksus jest tymczasowy. Dwa, trzy złe kontrakty i wszystko się zawali. Dlatego ta jedna decyzja będzie miała konsekwencje długofalowe. Czy Hawks będą mogli sięgnąć po doświadczonych skrzydłowych? Czy znajdą miejsce na podwyżki dla młodych graczy? Czy zostanie przestrzeń na ruchy w okolicach trade deadline, kiedy będą blisko fazy play-off? Wszystko zależy od jednej umowy. I Davidson dobrze o tym wie. Jak sam ostatnio powiedział: „Wszystko sprowadza się do draftu”. Ale równie dobrze można dodać: wszystko sprowadza się do Connora Bedarda. I do tego, czy jego druga umowa będzie początkiem mistrzowskiej drogi, czy też początkiem problemów.

Poprzedni wpis
Zastrzeżeni wolni agenci – trzy najważniejsze cele dla Blackhawks
Następny wpis
Offseason Blackhawks – ofensywne wzmocnienia, spokojniejsze lato