Chicago Blackhawks oficjalnie ogłosili, że nowym głównym trenerem drużyny został Jeff Blashill. Na pierwszy rzut oka to zatrudnienie nie robi oszałamiającego wrażenia. Jego bilans 204–261–72 w siedmiu sezonach z Detroit Red Wings nie budzi wielkich ekscytacji. Jednak im głębiej przyjrzeć się jego pracy w przeszłości, słuchając również ludzi, którzy go znają, tym bardziej ta nominacja może się spodobać. Gdy pojawiły się pierwsze informacje o możliwym zatrudnieniu Blashilla, zaczęto interesować się tą kandydaturą i zbierać informacje wprost ze źródeł związanych z Red Wings, gdzie nowy trener Jastrzębi pracował jako główny coach. Oczywiste jest to, że nie warto analizować wynurzeń anonimowych „wszystkowiedzących”, ujawniających się w mediach społecznościowych, mając możliwość posłuchać kogoś, kto był w szatni Blashilla i miał dostęp do całego jego okresu pracy.

Jeff Blashill – Grand Rapids Griffins
Dyrektor generalny Blackhawks, Kyle Davidson, jasno dał do zrozumienia, że nowy trener musi umieć pracować z młodymi zawodnikami. Zespół przeszedł drogę od jednego z najstarszych składów na starcie sezonu do jednego z najmłodszych już w marcu. A to dopiero początek młodzieżowej rewolucji. Nowy Coach Blackhawks nie powinien mieć problemu z prowadzeniem takiego zespołu. „Blashill jest z natury nauczycielem” – powiedział Bob Duff z Detroit Hockey Now. „Odnosił sukcesy na poziomie lig juniorskich, zdobywając Puchar Clarka z Indiana Ice w USHL, oraz w AHL, gdzie wygrał Puchar Caldera z Grand Rapids Griffins. Zawodnicy uczą się od niego, jak grać we właściwy sposób. Wystarczy przeanalizować, ilu z jego byłych graczy z Grand Rapids wciąż gra w NHL. Na tej liście widnieją takie nazwiska jak Gustav Nyquist, Anthony Mantha, Tyler Bertuzzi, Petr Mrazek, Calle Järnkrok, Brendan Smith, Luke Glendening, czy Tomáš Tatar. To on był trenerem Red Wings, w czasie, gdy Moritz Seider zdobył Trofeum Caldera, a Lucas Raymond wszedł prosto ze szwedzkiej ligi do NHL.
Każdy trener NHL ma swoje mocne i słabe strony. Nadzieja jest taka, że Blashill wyciągnął wnioski ze swoich błędów w Detroit i przełoży je na pozytywy w Chicago. „Zaletą Jeffa jest to, że mówi zawodnikom prawdę prosto w oczy” — powiedział Duff. „Jest uczciwy aż do bólu. Blashill nie krzyczy, ale też nie znosi głupoty. Największą jego wadą jest to, że w sześciu z siedmiu sezonów jego drużyna miała ujemny bilans. A w dzisiejszym hokeju statystyki odgrywają ogromną rolę i wielu fachowców nie będzie potrafiło przejść nad tym do porządku dziennego. Percepcja to dziwna bestia. Rick Tocchet uchodzi za zwycięzcę, choć tylko dwukrotnie awansował do play-offów w dziewięciu sezonach jako główny trener NHL”.

Jeff Blashill – Detroit Red Wings
Jednym z największych problemów Blackhawks od momentu zwolnienia Joela Quenneville’a w 2018 roku był brak trenera, który potrafiłby zapanować nad szatnią. Weterani z czasów mistrzowskich nigdy nie szanowali Jeremy’ego Collitona. Luke Richardson był twardzielem jako zawodnik, ale to nie przełożyło się na trenerską charyzmę. Zawodnicy go lubili, ale nie było czuć pełnego respektu wobec niego. Blashill powinien natychmiast zyskać szacunek, a jego sztab trenerski będzie pierwszym prawdziwie ligowym w Chicago od siedmiu lat. „Pracuje w NHL już 11 sezonów, z czego siedem jako główny trener” — dodaje Duff. „Niewielu jest dziś ludzi w lidze z takim doświadczeniem. Blashill przejął Red Wings w najgorszym możliwym momencie odbudowy, gdy klub był w totalnej ruinie. W środowisku hokejowym cieszy się ogromnym szacunkiem. Steve Yzerman bardzo go cenił. Nie chciał go zwalniać, wiedząc, że dał mu bardzo trudne warunki, ale po siedmiu latach wiedział, że musi coś zmienić. Jon Cooper także ma o nim bardzo wysokie zdanie. Nie mógł się doczekać, aż Blashill dołączy do jego sztabu w Tampa Bay, gdy tylko pojawiła się taka możliwość. Należy też zwrócić na jedną, ważną rzecz – Blashill to ostatni trener Detroit, który wygrał mecz w play-offach”.
Duff miał okazję rozmawiać o Blashillu z trenerem Cooperem, podczas jednej z jego wizyt w Detroit i usłyszał same pochwały. „Jest jeden główny powód, dla którego Blash dotarł do NHL — to cholernie dobry trener” — powiedział Cooper. „Nie mówię tego tylko z sympatii, mówię to, bo taka jest prawda. Widziałem, jak jego drużyny wygrywają wszędzie, gdzie pracował, włącznie z rokiem, gdy wyrzucił mnie z play-offów USHL. Potrafi nawiązać świetny kontakt z zawodnikami. Gdy analizuje się pracę trenera, zwraca się uwagę na jedną ważną rzecz – czy drużyna gra dla trenera? Drużyny Jeffa zawsze dla niego grają. Jasne, są rzeczy poza jego kontrolą i takie, które są w jego gestii, bo wygrywa się i przegrywa jako zespół, ale jego drużyny zawsze walczą, a to dobry znak”.
Jak będą wyglądać Blackhawks, gdy wyjadą na lód na początku przyszłej kampanii? Oczywiście trudno na dzień dzisiejszy cokolwiek na ten temat powiedzieć. Natomiast jedno jest pewne – można być najbardziej szanowanym trenerem w historii NHL, ale to nie znaczy nic, jeśli nie ma wyników. Kibice w Chicago są głodni sukcesów, a Davidson potrzebuje, by jego drużyna zaczęła przekładać rozwój na punkty w tabeli. „Blashill w pracy jest bardzo profesjonalny, ale potrafi też rozładować napięcie żartem w trudnym momencie” — mówi Duff o stylu pracy trenera. „Wymaga, by jego drużyny grały we właściwy sposób i nie akceptuje wymówek. Stawia raczej na pozytywne podejście, zdecydowanie bardziej woli pokazać zawodnikowi, jak coś zrobić lepiej, niż go zbesztać i posadzić na ławce. I potrafi znaleźć równowagę między pracą, a życiem prywatnym. Zbyt wielu trenerów w każdej dyscyplinie daje się całkowicie pochłonąć swojej funkcji i wypala się”.
Blashill wygląda na człowieka, który uczy się na błędach. Jeśli trener chce przetrwać w NHL, musi się rozwijać. To, co działało trzy lata temu, może dziś już nie działać. Ba, nawet to, co działało trzy tercje wcześniej, czasem trzeba porzucić. Umiejętność dostrzegania potrzeby zmiany to ważna cecha w każdym zawodzie. W pracy trenerskiej jest to wręcz kluczowa umiejętność. „Każdy, kto podejmuje decyzje, wie, że czasem się uda, a czasem nie, ale jeśli tylko jest się gotowym na naukę, to można na tym zyskać” — powiedział Blashill Duffowi. „Jeśli spojrzysz w lustro i powiesz: „OK, to mogliśmy zrobić lepiej”, to te doświadczenia pomagają ci się rozwijać, jeśli tylko im na to pozwolisz. Przez te lata miałem okazję wiele się nauczyć. Wiem, że dziś jestem lepszym trenerem i mam nadzieję, że na koniec sezonu będę jeszcze lepszy. O to właśnie chodzi w rozwoju”.
Blashill nie jest nazwiskiem, które wzbudza sensację jak David Carle czy Mike Sullivan, ale z pewnością wydaje się być dobrym dopasowaniem do obecnych potrzeb Blackhawks. Czas pokaże, ale Davidson musi liczyć na to, że to się uda.