Chicago Blackhawks stawia w nadchodzącym sezonie wszystko na młodych zawodników. W organizacji liczą na to, że liczna grupa młodych graczy, którzy dostaną szansę wykazania się w sezonie 2025-26, zrobi znaczące postępy. Wiemy już, że Connor Bedard, wybrany jako jedynka drafcie 2023 to filar drużyny. Będzie chciał poprawić wyniki po, w jego odczuciu, przeciętnym sezonie 2024-25. Ale do sukcesu drużyny potrzeba więcej niż jednego gracza. Kolejnym potencjalnym elementem układanki jest napastnik Frank Nazar, wybrany z numerem 13 w drafcie 2022. Przyjrzyjmy się, dlaczego Nazar jest gotowy na udany drugi sezon w NHL.

Słaby początek na obozie treningowym przed sezonem w 2024-25 przypieczętował jego los – kampanię rozpoczął w AHL. Nazar był rozczarowany takim rozwojem sytuacji. Przecież zachwycił wszystkich, strzelając swojego pierwszego gola w NHL już przy pierwszym strzale pod koniec sezonu 2023-24 (zagrał 3 mecze po zakończeniu rozgrywek University of Michigan). Ale nie wszystko może być jak z bajki, a hokej to trudna gra. W Rockford Nazar pokazał determinację, by jak najszybciej wrócić do NHL. Zdominował ligę, zdobywając 11 goli i 24 punkty w 21 meczach. Prowadził wśród debiutantów AHL i był szósty w lidze pod względem punktów, gdy został dowołany do Blackhawks. Z perspektywy czasu, pobyt w Rockford dał mu pewność siebie. Pod koniec sezonu sam przyznał, że ten czas „był ważny dla jego rozwoju i zrozumienia hokeja na poziomie profesjonalnym”.

Frank został dowołany do Blackhawks 13 grudnia i od razu dostał rolę drugiego środkowego grając między weteranami Taylorem Hallem i Tylerem Bertuzzim. Początki były trudne – w pierwszych 10 meczach zaliczył tylko jedną asystę. Ale w kolejnych 10 pojedynkach zdobył 3 gole i 7 punktów. Widać było, że się aklimatyzuje, a co za tym idzie, szło mu mu coraz lepiej. Sam mówił o tym w podsumowaniu sezonu: „To wynik ciężkiej pracy i treningów. Dla mnie kluczowe jest wychodzenie na lód podczas treningów i ćwiczenie różnych elementów. Jeśli coś wychodzi na treningu, daje mi to pewność, że w meczu, gdy trafię na podobną sytuację, będę wiedział, co robić. To dla mnie bardzo ważne – pracować nad tym poza meczami, aby potem czuć się komfortowo w kluczowych momentach spotkania.”
W sezonie bywało różnie, ale z czasem, nawet gdy nie zdobywał punktów, wyróżniał się jako jeden z najlepszych na lodzie. Nawet mimo tego, że miał wiele sytuacji sam na sam z bramkarzami rywali, których nie wykorzystywał. Ale ważne, że tworzył okazje. Kapitan Nick Foligno powiedział o nim: „Widziałem, jak dojrzewa. Jestem z niego dumny. W tym sezonie naprawdę się postarał.” Nazar zakończył sezon 2024-25 z 12 golami, 14 asystami i 26 punktami w 53 meczach, przy spędzanych średnio 15:52 minutach na lodzie. Mimo 29 opuszczonych meczów i szóstego miejsca wśród napastników pod względem czasu gry, jego punkty dały mu dziewiąte miejsce w zespole. W ostatnich trzech meczach zdobył trzy gole i pięć punktów, co pokazało, że wszystko zaczyna mu wychodzić. Podsumowując, to był sezon, z którego może być dumny.

Nazar wykorzystał impet z końcówki sezonu NHL i pojechał w maju na Mistrzostwa Świata Elity. Razem z kolegą z Blackhawks, Alexem Vlasiciem, reprezentował drużynę USA. W 10 meczach zdobył 6 goli i 12 punktów. Dostał nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu w wygranym 6:0 pojedynku z Węgrami (zaliczył w nim 2 gole i asystę). Jego 6 goli dorównywało Tage’owi Thompsonowi, a on sam został uznany za jednego z trzech najlepszych zawodników USA na turnieju, obok Logana Cooleya (Utah Mammoth) i Conora Garlanda (Vancouver Canucks). Nie tylko indywidualnie mu się powodziło, bo przecież zespół Stanów Zjednoczonych pokonał w finale Szwajcarię 1:0, zdobywając złoto po 92 latach. To kolejny zastrzyk pewności siebie przed nowym sezonem.
Wszyscy wiedzą, że ten 21-letni hokeista słynie z szybkości. Nie tylko on – wielu młodych zawodników Blackhawks gra dynamicznie. Zespół zdaje sobie z tego sprawę i chce, aby to stało się ich znakiem rozpoznawczym. Nazar został zapytany o swoją szybkość i styl gry drużyny podczas podsumowania sezonu. „Tak, uwielbiam to. To mój styl gry” – powiedział. „Im więcej szybkości wniesiemy, tym lepiej dla mnie i zespołu. Najlepsze drużyny w lidze grają właśnie tak – utrzymują wysokie tempo, zmuszają rywali do błędów, ciągle grają krążkiem i nie pozwalają im odetchnąć. Trudno nad tym zapanować. Nie każda drużyna wytrzyma trzy tercje w takim tempie. To dla nas krok w dobrą stronę. W przyszłości przyniesie sukces.” Szybka gra to także większa atrakcyjność meczu dla kibiców. Według Nazara, Blackhawks chcą dotrzymać kroku najlepszym zespołom w lidze. Zawodnik rozumie też, że musi przejąć rolę lidera. Oto, jak to widzi: „Po prostu staram się być sobą i dawać przykład. W szatni nie jestem tym, który krzyczy i mówi innym, co robić. Wolę pokazywać to swoją pracowitością na lodzie. Mam nadzieję, że to motywuje innych. A dla mnie ważne jest to, aby pozostać autentycznym.” Trudno nie zgodzić się, że ta postawa już przynosi efekty. Takie podejście powinno zaprowadzić daleko Franka i cały zespół.
Skoro Nazar błyszczał na każdym poziomie gry w ostatnim roku, sezon 2025-26 może być dla niego przełomowy. Tuż przed tegorocznym draftem, generalny menadżer Blackhawks, Kyle Davidson, potwierdził, że organizacja widzi w przyszłości w Bedardzie i Nazarze swoich pierwszego oraz drugiego środkowego. Jak wspomniano wcześniej, Nazar większość sezonu grał jako drugi center i zasłużył na to miejsce. Co ciekawe, pod koniec stycznia i marca (łącznie prawie 20 meczów) tworzył pierwszą linię z Bedardem , grając czasem jako center, a czasem na skrzydle. Czy ta kombinacja graczy powróci – czas pokaże. Nawet jeśli ci dwaj napastnicy nie będą grali razem podczas gry w wyrównanych składach, to z pewnością spotkają się podczas gry w przewadze liczebnej. Nazar dołączył do pierwszej formacji power play dopiero pod koniec sezonu, ale w nadchodzących rozgrywkach powinien być tam od początku. Nie zapominajmy też o ich chemii podczas dogrywek. Nazar grał również podczas gry w osłabieniu. W sezonie spędził 51:37 minut w penalty kill, czyli średnio niecałą minutę na mecz. Dołożył też gola i oddał 6 strzałów w osłabieniu (trzeci wynik w zespole – tyle samo co Jason Dickinson).
W nadchodzącym sezonie Nazar z pewnością dostanie więcej minut na lodzie i większą odpowiedzialność we wszystkich aspektach gry. To da mu szansę, by zabłysnąć. Jeśli utrzyma formę z końcówki poprzedniej kampanii, będąc teraz kluczowym napastnikiem drużyny – może wreszcie zacznie wykorzystywać te zmarnowane sytuacje sam na sam. Być może w tym sezonie podwoi swój bilans 12 goli i zbliży się do 30 punktów. Nie ma wątpliwości, że ten ambitny zawodnik jest na rosnącej trajektorii. Pozostaje tylko pytanie: jak daleko zajdzie?

