Gdy Chicago Blackhawks planują podnieść się z dołu tabeli NHL w nadchodzącym sezonie 2025-26, ich pokoleniowy talent, Connor Bedard, ma nadzieję zrobić krok do przodu w swoim profesjonalnym rozwoju. W swoich pierwszych dwóch sezonach w dorosłym hokeju, Bedard pokazał przebłyski elitarności. Numer 1 draftu z 2023 roku, ma na swoim koncie 45 goli i 83 asysty, czyli 128 punktów w 150 meczach na poziomie NHL. Podczas gdy finiszowanie na poziomie 70 punktów na sezon lub blisko tej granicy jest imponującym wyczynem, nie jest to produkcja na najwyższym światowym poziomie, jakiej wielu oczekiwało po wyborze Bedarda. Teraz wchodząc w swój trzeci sezon, fani i komentatorzy zastanawiają się ile goli, asyst i punktów zaliczy zdobywca Calder Trophy z 2024 roku. Dla porównania przyjrzyjmy się pięciu innym numerom 1 draftu z nowoczesnej ery (po 2005 roku), którzy wkroczyli do NHL z takim samym szumem jak Bedard.

Jack Hughes — New Jersey Devils (2019 rok)
Zanim został wybrany przez New Jersey Devils w 2019 roku, Jack Hughes pobił rekord punktów w U.S. National Team Development Program, finiszując z 228 oczkami (74 gole i 154 asysty) w zaledwie 110 meczach, ze średnią 2,07 punktu na mecz. Wysokie oczekiwania towarzyszyły Hughesowi kiedy został profesjonalistą, ale jego pierwsze dwa sezony z Devils były zahamowane przez pandemię COVID-19. Jack zanotował na swoim koncie 18 goli i 34 asysty, czyli 52 punkty w 117 meczach sezonu regularnego. Po zwichnięciu barku w zaledwie drugim meczu trzeciego sezonu, gdy wrócił do gry, Hughes znalazł swój rytm i zakończył sezon będąc liderem zespołu w golach (26 trafień) i będąc trzecim w punktach (56 oczek), pomimo rozegrania zaledwie 49 meczów. Hughes jest teraz jednym z wiodących środkowych ligi i ma średnią więcej niż punkt na mecz w swoich ostatnich czterech sezonach, włączając 99-punktową kampanię w sezonie 2022-23.

Auston Matthews — Toronto Maple Leafs (2016 rok)
Pomimo tego, że Alex Ovechkin pobił rekord wszech czasów goli Wayne’a Gretzky’ego w zeszłym sezonie, wielu ekspertów zastanawia się, czy kapitan Toronto Maple Leafs Auston Matthews mógłby być największym strzelcem w historii NHL, detronizując w przyszłości Rosjanina. Matthews, wybrany z numerem 1 w drafcie 2016 roku, zdobył 400 gola w swoim zaledwie 628 meczu sezonu regularnego. Ovechkinowi zajęło sześć meczów więcej, aby osiągnąć 400 trafień. Prawie natychmiast po wejściu do ligi, Matthews był jednym z najbardziej dynamicznych ofensywnych graczy, zdobywając odpowiednio 40 i 34 gole w swoich pierwszych dwóch sezonach. W swoim trzecim sezonie (2018-19), kontuzje pozwoliły mu zagrać tylko w 68 meczach, ale mimo to zaliczył 37 goli i 36 asyst, czyli 73 punkty. Od tamtej pory, Matthews wygrał Maurice „Rocket” Richard Trophy trzy razy, zanotował dwa sezony 60-golowe, włączając 69 trafień w sezonie 2023-24 — najwięcej w pojedynczym sezonie od czasu, gdy Mario Lemieux zdobył taką samą ilość bramek w rozgrywkach 1995-96. Jego współczynnik goli na mecz jest najwyższy wśród aktywnych zawodników – 0,64 gola na mecz, co według NHL.com, plasuje go na trzecim miejscu wśród zawodników, po ekspansji roku 1967, tylko za Mike’em Bossy (0,76) i Lemieux (0,75).

Connor McDavid — Edmonton Oilers (2015 rok)
Co można powiedzieć o najlepszym zawodniku na świecie? Od wejścia do ligi w sezonie 2015-16, Connor McDavid zachwyca swoją obecnością na tafli. Jego debiutancki sezon był skrócony przez kontuzje, ale mimo to zakończył go z 48 punktami w 45 meczach. Kolejny sezon przeszedł jak burza, notując 30 goli i 70 asyst oraz 100 punktów, stając się trzecim najmłodszym graczem, który zdobył nagrody Art Ross Trophy, Ted Lindsay Award i Hart Trophy. W swoim trzecim sezonie McDavid poprawił wynik strzelecki, finiszując z 41 golami i 67 asystami, osiągając 108 punktów i znowu wygrywając Art Ross Trophy oraz Ted Lindsay Award. W ciągu swoich 11 sezonów w NHL, McDavid wygrał Art Ross Trophy pięć razy, Hart Trophy trzy razy, Maurice „Rocket” Richard Trophy w 2022-23 i poprowadził Edmonton Oilers do występów w Finałach Pucharu Stanleya dwa razy pod rząd – w 2024 i 2025 roku.

Nathan MacKinnon — Colorado Avalanche (2013 rok)
Patrzymy obecnie na Nathana MacKinnona jako na jednego z najlepszych zawodników w NHL, bezsprzecznie elitarnego talentu, którego nazwisko jest zawsze wymieniane, gdy zadaje się pytanie: „Jeśli nie McDavid, to kto jest najlepszy?”. Ale po jego pierwszych kilku sezonach w lidze, wielu ekspertów miało swoje wątpliwości co do numeru 1 draftu 2013 roku. Obiecująca, 63-punktowa debiutancka kampania i wygrana Calder Trophy przez MacKinnona, sprawiła, że w Colorado Avalanche z euforią myślano o przyszłości, a wcześniejsze gwiazdy organizacji – Joe Sakic i Peter Forsberg zaczęły blaknąć. Ale przeciętny drugi sezon z tylko 38 punktami sprawił, że fani zastanawiali się czy to był tylko kryzys drugiego roku w NHL, czy coś głębszego. W trzecim sezonie było jeszcze gorzej. Skład Avalanche który polegał zbyt mocno na młodych strzelcach jak Matt Duchene i Gabriel Landeskog, miał trudności z wygrywaniem meczów, nie weszli do fazy play-off, a MacKinnon zdobył zaledwie 21 goli. Jego czwarty sezon uruchomił dzwonki alarmowe u wielu ekspertów, bo skończyło się na 16 golach i 53 punktach w pełnej, 82-meczowej kampanii. Ostatecznie, później wszystko wskoczyło na swoje miejsce, a MacKinnon zanotował trzy 90-punktowe sezony pomiędzy 2017-18 i 2019-20, prowadząc zespół do zdobycia Pucharu Stanleya w 2022 roku i wygrywając Hart Trophy w 2024 roku.

John Tavares — New York Islanders (2009 rok)
Młodsi fani NHL mogą nie zdawać sobie sprawy jak dużo szumu towarzyszyło Johnowi Tavaresowi w juniorskich rozgrywkach. Numer 1 draftu 2009 roku, jako 16-latek zdobył 72 gole i 134 punkty w Ontario Hockey League dla Oshawa Generals w sezonie 2006-07. Te statystyki do dziś, po 20 latach, wydają się niewiarygodne i trudne do uwierzenia. Kończąc swój debiutancki sezon w NHL dla New York Islanders z 24 golami i 54 punktami, Tavares zaliczył podobną następną kampanię z 29 golami i 38 asystami oraz 67 punktami, będąc liderem zespołu w asystach i punktach. To zupełnie niezłe wyniki dla wielu graczy w lidze, ale dla kogoś tak wyczekiwanego w NHL jak on, było to niezbyt imponujące. Trzeci sezon środkowy zakończył z 38 golami i 81 punktami, zajmując drugie miejsce w lidze pod względem asyst i czwarte pod względem goli. To był pierwszy z pięciu 80-punktowych sezonów, które Tavares zaliczył do tej pory w swojej karierze. W minionych rozgrywkach, w wieku 34 lat i w swojej 16-tej kampanii w NHL, John zanotował 38 goli oraz 74 punkty, zaledwie kilka poniżej jego średniej z 82 meczów.
Trudno przewidzieć jak produkcja Connora Bedarda będzie ewoluować w porównaniu z wymienionymi powyżej hokeistami. Z jednej strony, ma wyższą średnią punktu na mecz, niż Hughes, MacKinnon i Tavares przez ich pierwsze dwa sezony, a jego średnia z 82 meczów jest bliżej Matthewsa niż się można było spodziewać. Z drugiej strony, wszyscy oprócz MacKinnona byli głównymi graczami ligi w swoich trzecich sezonach, znajdując siebie wśród najwyżej punktujących ligi i uruchamiając swoje prime’y. Czy mieli lub też czy nie mieli utalentowanych partnerów w swoich liniach ataku, znaleźli sposoby, by zaprezentować potencjał widziany w nich w ligach juniorskich. Podczas gdy niewielu ekspertów spodziewa się, że Blackhawks mogą powalczyć choćby o miejsca dające dziką kartę i otwierające miejsce w play-off, prawie każdy spodziewa się, że numer 1 draftu 2023 roku, wniesie swoją grę na wyższy poziom. Nie powinniśmy być zaskoczeni, jeśli zobaczymy 20-letniego Bedsy’ego przekraczającego w nadchodzącym sezonie granicę 80 punktów lub więcej. Teoretycznie wszystko wskazuje na to, że powinien to zrobić, ale musi to udowodnić na lodzie, tak jak inni giganci NHL.

